Dotychczasowy problem polegał na tym, że w Kisielnicy, ze zjazdu z ronda prowadzącego najkrótszą drogą na S61, obowiązywało ograniczenie dla pojazdów o masie powyżej 12 ton. Tiry jechały więc drogą krajową prosto do Stawisk, by dopiero za miastem wjechać na ekspresówką, bo to było najkrótsze i najwygodniejsze rozwiązanie. Ten wzmożony ruch ciężkich pojazdów powodował, że miejskie ulice były obciążone hałasem, wibracjami i zwiększonym ruchem, co zakłócało życie mieszkańców.