Już 5 października 1918 r. oceniano, że w Kolnie wielu ludzi zmarło na hiszpankę, a niektóre domy wyglądały jak szpitale, gdyż chorowały całe rodziny. Piszący o niej Michał Römer, będący wówczas sędzią pokoju w Kolnie, nabrał już przekonania, że ta plaga go ominie, ale zachorował następnego dnia. Choć była niedziela, byłby się nie zwlókł z łóżka za wyjątkiem obiadu, ale wieczorem był zaproszony na imieniny do Franciszka Stachelskiego, swoją drogą bardzo ciekawej postaci, wartej osobnego opisania. Chciał skorzystać z tej okazji, licząc na zbawienne dla osoby zaziębionej działanie mocnych trunków. W końcu jeszcze nie był pewien, czy jego choroba na pewno była hiszpanką, czy też jednak czymś bardziej pospolitym. Niestety, brak następnych wpisów w prowadzonym regularnie przez niego dzienniku przez cały tydzień, jednoznacznie wskazuje, że przechodził cięższą chorobę.