Zamknij

Co z Cmentarzem Żydowskim w Kolnie? Część muru od strony bramy już jest zniszczona

14:56, 22.06.2021 Robert Wilczewski Aktualizacja: 09:10, 26.06.2021
Skomentuj W lipcu 1941 roku dużą grupę Żydów kolneńskich zapędzono na rynek wokół pomnika Lenina wystawionego po zajęciu miasta przez wojska radzieckie w 1939 r. Żydom nakazano przewrócić pomnik i załadować na wóz jego szczątki, a następnie ciągnąć go z płaczem na cmentarz żydowski. W drodze Niemcy bili ich i strzelali do nich. Zastrzelonych, łącznie ze szczątkami pomnika, pochowano we wspólnej mogile na terenie cmentarza (źródło: Wikipedia) W lipcu 1941 roku dużą grupę Żydów kolneńskich zapędzono na rynek wokół pomnika Lenina wystawionego po zajęciu miasta przez wojska radzieckie w 1939 r. Żydom nakazano przewrócić pomnik i załadować na wóz jego szczątki, a następnie ciągnąć go z płaczem na cmentarz żydowski. W drodze Niemcy bili ich i strzelali do nich. Zastrzelonych, łącznie ze szczątkami pomnika, pochowano we wspólnej mogile na terenie cmentarza (źródło: Wikipedia)

Jednym z niewielu kolneńskich zabytków jest Cmentarz Żydowski. Niepokoi jednak jego obecny stan. Chodzi zwłaszcza o mur cmentarny, który grozi zawaleniem. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy władze miasta. Czy podejmą one jakieś kroki, związane z niezbędnymi naprawami? Spytaliśmy, czy można na ten cel pozyskać pieniądze z zewnątrz, zaznaczając, że zdajemy sobie sprawę ze statusu właścicielskiego.  Uznaliśmy również, że można przecież w jakiś sposób porozumieć się z administratorem.

Część muru od strony bramy już jest zniszczona, z drugiej niebezpiecznie się pochyla i grozi zawaleniem. Natomiast kilkanaście lat temu zniszczona została płyta pamiątkowa.

Burmistrz Kolna tłumaczy, że Cmentarz Żydowski jest własnością Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Warszawie od 2003 r. kiedy to został przekazany w wyniku postępowania przed Komisją Regulacyjną do Spraw Gmin Wyznaniowych Żydowskich.

– O fatalnym stanie muru i bramy cmentarnej wyremontowanych w 2005 r. poinformowałem prawowitego właściciela w roku 2013 pismem RG.4125.10.2013 z dnia 03-12-2013 pisząc cyt. „Szczególne obawy budzi stan techniczny bramy głównej, gdzie stwierdzono głębokie pęknięcia z jednoczesnym przesunięciem w miejscu łączenia słupa z łukiem – informuje Andrzej Duda. – Powstała szczelina jest na tyle szeroka, że grozi zawaleniem bramy. Podobna sytuacja dotyczy muru cmentarnego, gdzie liczne pęknięcia spowodowały znaczące osłabienie konstrukcji.”

Włodarz Kolna dodaje, że do pisma dołączono dokumentację fotograficzną.

Dopytywaliśmy burmistrza, czy nie uważa, że sytuacja związana z zaniedbaniem zabytku, ale również nekropolii, nie jest dla nas powodem do chwały?

– Uważam, że stan cmentarza nie jest powodem do dumy dla właściciela nekropolii – podkreśla Andrzej Duda. – Miasto Kolno nie może pozyskiwać na ten cel zewnętrznych środków finansowych, gdyż nie posiada tytułu prawnego do przedmiotowej nieruchomości.

O komentarz poprosiliśmy również Gminę Żydowską w Warszawie. W odpowiedzi podziękowano nam za zainteresowanie losem cmentarza w Kolnie.

– Nie jest on wprawdzie na terytorium GWŻ w Warszawie, a więc nie orientuję się szczegółowo w jego historii i problemach, ale na pierwszy rzut oka wygląda dosyć podobnie do przypadków innych żydowskich cmentarzy – podkreślił w emailu do redakcji Andrzej Jankowski Koordynator Projektów Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie.

Koordynator dodał, że jego komentarz nie będzie się zasadzał na gruncie formalno-prawnym, postara się raczej odmalować szerszy kontekst problemu.

– Najprościej rzecz ujmując odzyskiwanie cmentarzy przez żydowskie związki wyznaniowe to realizacja moralnego zobowiązania opieki nad grobami naszych współwyznawców, to strategia ochrony tych miejsc poprzez objecie ich własnością – tłumaczy Andrzej Jankowski. – Z drugiej jednak strony zadanie okazuje się przerastać możliwości organizacyjne i finansowe wspomnianych związków wyznaniowych. Dzieje się tak z bardzo prostej przyczyny - przed wojną w nieomal każdym miasteczku powiatowym istniała społeczność żydowska oraz lokalna gmina wyznaniowa. Gmina z pieniędzy uzyskanych ze składek dbała o ogrodzenie, stan alejek, zatrudnienie stróża, działało bractwo pogrzebowe. Rodziny z kolei opiekowały się rodzinnymi grobami, kiedy nagrobek niszczał wymieniano go na nowy, dbano o otoczenie grobu.

Przedstawiciel Gminy Żydowskiej zaznacza, że zniknęła żydowska społeczność, a cmentarzy jest dalej tyle samo, tyle że po dekadach (w okresie PRL działki cmentarne były przejmowane przez Państwo) cmentarze powracają do gmin żydowskim w bardzo złym stanie zachowania.

– Aktualnie w Polsce żyje najwyżej 40 tys. Żydów, z których jedynie część jest zrzeszona w gminach wyznaniowych, przed wojną w centralnej Polsce żyło ok. 1 mln Żydów – informuje Andrzej Jankowski. – Oczywiście można podnieść argument, dlaczego cmentarzem nie interesują się potomkowie żydowskich mieszkańców polskich miast i miasteczek. Z naszego doświadczenia wynika, że Ci z nich, którzy mieli sentyment do kraju pochodzenia, a więc byli skłonni łożyć pieniądze na utrzymanie dziedzictwa już umarli. Pokolenia ich dzieci i wnuków nie czują już tak silnego związku co jest całkiem naturalne. Ten stan rzeczy wzmacnia fakt, że nie zachowało się wiele nagrobków, fakt istnienia kamienia oznaczającego grób przodka często działa przyciągająco. Przez analogię można przytaczać przykłady polskich cmentarzy na terenach wschodnich II RP, które niestety niszczeją.

Koordynator odnosząc się do strategii ochrony tych miejsc uważa, że należy podejść do tego dwutorowo.

– W kwestii ogrodzenia można się starać o dofinansowanie na przykład ze środków Europejskiej Inicjatywy na rzecz Cmentarzy, która realizuje misję grodzenia cmentarzy żydowskich – twierdzi. – Jeżeli zaś chodzi o codzienny dozór tego miejsca potrzebna byłaby współpraca właściciela z lokalną społecznością (społecznym opiekunem?). Ktoś przebywający na miejscu mógłby monitorować sytuację i informować właściciela o złym stanie muru już na etapie pierwszych spękań. Bez zaangażowania lokalnych władz, społeczności czy ruchów społecznych zadanie utrzymania tych miejsc w zadowalającym stanie jest karkołomne.

Z naszych informacji wynika, że o porządek na cmentarzu dbali do tej pory między innymi uczniowie kolneńskich szkół pod kierunkiem nauczycieli. Zaangażowane były ponadto osoby prywatne. Nie może jednak na nich spoczywać odpowiedzialność za stan techniczny obiektu.

Tymczasem zdjęcia, które wykonaliśmy przed miesiącem wskazują, że mur cmentarny może wcześniej czy później runąć. Jak komentują znawcy tematu, przyczyną może być fakt, że został on postawiony na starych fundamentach.

Cmentarz zydowski-w-kolnie został założony w roku 1817. Przez długie lata pozostający w stanie dewastacji, został ponownie ogrodzony i uporządkowany w 2005 roku . Na mocy orzeczenia Komisji Regulacyjnej do Spraw Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Warszawie z dnia 5 lutego 2007 r. prawo własności nieruchomości zostało przeniesione na rzecz Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP, następnie aktem notarialnym nieruchomość została przekazana Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego z siedzibą w Warszawie.

(Robert Wilczewski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(18)

CzyjCzyj

21 10

Skoro żydowski to co Kolno ma do tego? 15:46, 22.06.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

Szmulo BlumsztajnSzmulo Blumsztajn

3 3

Aj waj! To niedobra jest! 17:06, 22.06.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Nasze kamienice waszNasze kamienice wasz

37 5

My Polacy na Monte Casino sami dbamy o nasz cmentarz. Żaden Włoch za Nas nie sprząta. To samo niech robią Żydzi. Skoro oni zapomnieli o swoich przodkach, a wyciągają rączki tylko po "kamienice i odszkodowania" choć sami nie są ich właścicielami to ja za tych ludzi, co tak "kochają Polaków" nie będę sprzątał. Przecież Polska jako jedyny kraj Europejski dał im tu schronienie. Z Niemczech czy Francji wypędzano ich czym prędzej i bez pytania, a dzisiaj mówią o polskich "obozach koncentracyjnych".
Redaktor powinien wstydzić się artykułu nawołującego do niby winy strony Kolna za stan cmentarza, który nie jest własnością miasta. Po co takie reklamy dla Kolna?

Dla przypomnienia. Kto tak mawiał: Nasze kamienice wasze ulice? 17:53, 22.06.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ZenonZenon

21 3

Niech ci polskojęzyczni w rządzie przyjadą i posprzątają przecież to ich rodzina 18:07, 22.06.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

UuuuuUuuuu

12 4

Postawic blik jak w piszu na dworcowej .albo niech Żydzi zajada i poprawią jak będą w Jedwabnem płuc na Polaków 18:23, 22.06.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

polakpolak

7 2

a co nas obchodzi cmentarz żydowski,......żydowski niech żydzi tym się martwią,,,,,co znowu z naszych podatków będzie remontowany,tak jak kościoły,co łaska w tysiącach biorą za wszystko i to bez podatków.mienie kościoła niech kościół się martwi,,,,,,,,,,,,,,,,,mało mają,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,przy korytach są....nie dość że kościołowi w du.....pę włażą to jeszcze żydom,,,,,,może o społeczeństwie Polskim trzeba pomyśleć co im trzeba,a nie,,,,,,,,dzwigać podatki itp.kiedy to się skończy........ 20:49, 22.06.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

HistoriaHistoria

9 5

Kolno
Po kilku dniach do miasta przybyli wieśniacy ze wsi Czerwoni [tak w tekście], Zabieło, którzy przebywali w sowieckim więzieniu. Po przyjściu do miasta zamordowali
30 Żydów. Wśród owych zabitych była rodzina Dołowiczów oraz Jakub Dawidowicz z żoną i dzieckiem. Przez cały tydzień Żydzi zmuszani byli do pielenia trawy na ulicach i nie obeszło się bez ofiar, wielu Żydów w czasie tych prac zabito. Dziewczęta były gwałcone, zmuszano je do biegania nago po ulicy.
Spotkało to siostrę dr Kosowicz.
5 lipca 1941 r., w sobotę, nakazano całej społeczności żydowskiej się zgromadzić. Miały się też zgłosić kobiety z małymi dziećmi na ręku. Ci ludzie mieli się zebrać pod pomnikiem Lenina. Żydzi mieli tałesy, wozy, ale bez koni. Spędzeni kowale z hukiem i pod gradem razów rozwalili pomnik Lenina, a następnie Niemcy kazali “skorupy” załadować na wozy, Żydzi zaprzęgli się w te wozy i musieli ciągnąć ten ciężki gruz za miasto, na żydowski cmentarz. I tu dopiero przy śpiewach i modlitwach zostały pochowane. Kiedy Żydzi wychodzili z cmentarza, tu czekali na nich Polacy z kijami i każdego wychodzącego uderzali po kilka razy po głowie.

źródło: https://www.tygodnikprzeglad.pl/bog-zakryl-swoja-twarz/ 22:05, 22.06.2021

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

Prawda boliPrawda boli

5 1

Wladze Kolna nic w tej sprawie nie zrobią. Największa zbrodnia w dziejach miasta i co... cisza? Kler bedzie niezadowolony czy partia? 08:15, 23.06.2021


newoowlnewoowl

5 2

PICS1
Skończyć z oszczerstwami!
Antoni Nadara

Kolno to miasteczko położone w tym samym regionie, co Jedwabne. Na początku lipca 1941 r. Niemcy dokonali tam pogromu ludności żydowskiej. Wcześniej, gdy Kolno znajdowało się pod okupacją sowiecką, Polacy przeżywali gehennę. Po donosach ludności żydowskiej zaczęły się aresztowania i wywózki na Sybir.

Skończyć z oszczerstwami!

Pragnę wyrazić głęboką sympatię dla Redakcji "Naszej Polski", gdyż w mojej ocenie jest ona jedną z kilku gazet, z których można dowiedzieć się prawdy o tym, co się dzieje w naszym kraju. Ostatnio często komentujecie artykuły żydowskich dziennikarzy o Polsce, oczerniających naród polski za rzekome mordowanie Żydów w Jedwabnem, opisane w książce J.T. Grossa. Milczałem na ten temat, sądząc, że te bzdurne oskarżenia umrą śmiercią naturalną, pozbawione wszelkich podstaw. Okazało się jednak, że nie, bowiem komuś zależy, żeby sprawę rozdmuchać, włączając do niej wszystkie miasteczka z tego rejonu, jako stereotypy Jedwabnego - m.in. i Kolno, z którego ja pochodzę i większość lat wojennych spędziłem tam, gdzie jako członek AK pełniłem różne funkcje w Baonie AK Kolno. Byłem również w oddziale partyzanckim AK, działającym w tym terenie.

Nie byłem nigdy i nie jestem antysemitą. Uważam, że każdy człowiek ma prawo do życia. Każdy naród powinien mieć prawo do kształtowania swojego losu. Tak jednak nie było i nie jest. My, Polacy, znamy to z własnej historii. Żydzi również mają bogatą i smutną własną historię. Podczas wojny przeżyli dramat, którego cząstką jest ich historia w Kolnie, Jedwabnem i wszystkich miasteczkach tego regionu. Żeby poznać i zrozumieć historię żydowskiego dramatu w tym rejonie, trzeba się cofnąć do czasów przedwojennych. W Kolnie mieszkało około 5200 osób, z czego ponad 3500 stanowili Żydzi. Podobnie kształtowała się sytuacja ludnościowa w pozostałych miasteczkach tego regionu. Całe życie gospodarcze Kolna i tych małych miasteczek, handel, rzemiosło, wszelkie usługi - były prawie całkowicie w rękach ludności żydowskiej.

Tak było w Kolnie

W Kolnie działaczem komunistycznym przed wojną i podczas wojny był Antoni Sokołowski. Nie miał on wielu zwolenników wśród Polaków, ale biedota żydowska garnęła się do niego licznie. Uświadomił on ich, że w Związku Radzieckim Żydzi są szanowani i zajmują bardzo dużo kluczowych stanowisk państwowych. Ta jego nauka przyniosła wkrótce owoce. 1 września 1939 r. wybuchła wojna - Niemcy napadły na Polskę. Kolno, leżące od granicy pruskiej ok. 8 km, dostało się w ich ręce po kilku dniach. Wszyscy byli zaskoczeni i przerażeni, szczególnie Żydzi, wiedzieli bowiem, co ich czeka ze strony Niemców. Niemcy jednak przesunęli się szybko na wschód, zostawiając za sobą swoistą próżnię, nie ustanowiwszy żadnej administracji. Ludzie byli zdezorientowani w powstałej sytuacji. Żydzi jednak byli lepiej poinformowani, bo pytani: Co słychać?- odpowiadali tajemniczo: Nasi idą. Na pytanie: Jacy nasi? - odpowiadali: Nu, ci, którzy przyjdą. Rzeczywiście, ci ich "nasi" 17 września przekroczyli granice Polski i zajęli wkrótce jej połowę, oczywiście w porozumieniu z Niemcami. Na mocy porozumienia Stalina i Hitlera rejon Kolna i cały obszar między Narwią, Biebrzą i granicą pruską, został przyłączony do tzw. Białoruskiej Republiki Radzieckiej. Niemcy wycofali się z tego terenu do końca września. Niepotrzebnie, bez żadnych przyczyn, spalili bożnicę żydowską w Kolnie. Dołożyli tym nowy element podniety w środowisku żydowskim, które uaktywniło się na wieść o przyjściu tu władzy radzieckiej. Żydzi pod wodzą komunisty Sokołowskiego stworzyli w Kolnie Milicję Obywatelską, uzbrojoną nawet w kilka karabinów.

Wywózki Polaków na Syberię

Ostatnią niemiecką grupę łącznikową, która wracała do Prus przez Kolno obrzucili kamieniami.

Na przedmieściach Kolna wybudowali bramę powitalną, przy której kilka dni później witali Armię Czerwoną. Od tej chwili zaczęła się gehenna Polaków. Armia Czerwona zalała cały teren, wszystkie wioski, lasy były pełne bojców. Przy granicy stworzono pas neutralny szerokości pół kilometra. Zabrano chłopom łąki, pola oraz wysiedlono z tego pasa nieraz całe wioski. Chłopów ograbiano z żywności przez przymusowe kontyngenty, podatki, zmuszano do darmowych robót przy budowie systemu bunkrów betonowych i rowów przeciwczołgowych. Jednocześnie namawiano do "dobrowolnego" wstępowania do kołchozów. Uruchomiono szkolnictwo oraz władze administracyjne i sądownictwo. NKWD natomiast stworzyło ogromną armię agentów złożonych głównie z ludności żydowskiej Kolna oraz Polaków z okolicznych wiosek. Zaczęły się aresztowania, zapełniło się więzienie w Łomży, a w lutym 1940 r. miała miejsce pierwsza masowa wywózka na Syberię. Wywieziono w niej również kilka bogatych rodzin żydowskich z Kolna, co było zaskoczeniem nawet dla Polaków. Każdy dorosły Polak miał swego "anioła stróża", który go obserwował w pracy i życiu prywatnym, wkrótce NKWD miała dokładne opinie o każdym z nas. Na bazie tych danych 20 czerwca 1941 r. miała miejsce trzecia masowa wywózka Polaków na Syberię. Trwała ona dwa dni. W akcję tę zaangażowano całą administrację cywilną, armię, NKWD, milicję i ogromną armię szpiclów. Z Kolna i okolicznych wiosek powieziono całe rodziny polskie do stacji kolejowej w Łomży, skąd po zapełnieniu przygotowanego pociągu towarowego odprawiono na Syberię. Jak się okazało później, były już przygotowane listy rodzin polskich do wywózki w następnej kolejności. Wszystkim sprawcom tej wywózki władze sowieckie urządziły święto w nagrodę za sprawne wykonanie całej akcji. Na wieczór 21 czerwca do oddziałów wojskowych przysłano orkiestry, zespoły filmowe i kabaretowe - lasy huczały od muzyki i śpiewu. Cywilnym szpiclom pozwolono zająć opuszczone mieszkania i gospodarstwa rolne i bawić się w nich. Ubawieni i zmęczeni nie zdążyli nawet dobrze zasnąć, gdyż wczesnym rankiem 22 czerwca niemieccy żołnierze stanęli nad ich łóżkami. Wszyscy byli zaskoczeni, nikt się tego nie spodziewał. Ludność polska tym razem nie uciekała przed Niemcami jak w 1939 r. Uciekali natomiast sowieccy okupanci i współpracujący z nimi polscy, a szczególnie żydowscy szpicle. Niemcy jednak bardzo szybko odcięli im główne drogi na wschód - bojcy porzucali czołgi i samochody i bocznymi drogami i lasami uciekali pieszo. Powstał swoisty wyścig - kto pierwszy dobiegnie do Moskwy. Nie wszystkim Sowietom to się udało - wkrótce Niemcy prowadzili ogromne ich rzesze do niewoli. W stosunku do ludności polskiej Niemcy zachowywali się chwilowo obojętnie, a czasem nawet z pewną sympatią. Natomiast w stosunku do Żydów podjęli od razu akcję likwidacji. Żandarmi w Kolnie strzelali do napotkanych Żydów, a jeden z nich, nazwiskiem Lange, mawiał, że nie smakuje mu śniadanie, jeżeli przedtem nie zastrzeli choć jednego Żyda.

Pogromu Żydów w Kolnie dokonali Niemcy

Na początku lipca 1941 r. specjalny oddział niemiecki dokonał pierwszego masowego pogromu Żydów w Kolnie. Spędzono dużą grupę Żydów na rynek wokół pomnika Lenina, kazano im ten pomnik przewrócić, szczątki załadować na wóz i ciągnąć z płaczem na cmentarz żydowski. Żydzi wykonywali to bez oporu. W drodze Niemcy bili ich i strzelali do nich. Zastrzelonych, łącznie ze szczątkami pomnika, pochowali we wspólnej mogile na cmentarzu. Od tego czasu z Kolna, Szczuczyna, Stawisk, Jedwabnego oraz innych miasteczek z tego terenu wywożono Żydów sukcesywnie do dwóch miejscowości - Mściwuje i Kolimagi w okolicy Małego Płocka. Tam ich rozstrzeliwano i chowano we wspólnych mogiłach. Do końca 1941 r. w miasteczkach tego regionu nie było już ani jednego Żyda. Niektórym udało się skryć przed Niemcami u Polaków na wsi, choć Niemcy karali śmiercią Polaków za ukrywanie Żydów. W tym okresie doszła do mnie wiadomość, że Niemcy wykryli ukrywających się 16 Żydów w stodole w jakiejś miejscowości, być może, że to było w Jedwabnem lub w okolicy, stodołę i zabudowania gospodarskie podpalili, a Żydów i polskich gospodarzy zabili i spalili. To nie był jedyny taki przypadek w okolicy. W Łomży miejscowych Żydów zamknięto w getcie, widziałem je czynne jeszcze w 1942 r., strzeżone głównie przez strażników żydowskich, którzy podobno zachowywali się nie lepiej jak Niemcy. Gdy chodzi o los tych wszystkich szpiclów tak polskich, jak i żydowskich, to był on różny. Nieszczęściem ich było to, że byli przekonani, że ten stan, jaki wytworzył się w 1939 r., będzie trwał już wiecznie. Współpracowali jawnie z NKWD i administracją radziecką, odsłonili się całkowicie przed społeczeństwem.

Czy polakożercy pojadą do Mściwujów i Kolimagów

Gdy w 1941 r. wybuchła wojna niemiecko-sowiecka, byli zaskoczeni, ogarnęła ich panika, uciekli z tego terenu. Żydowscy szpicle uciekli z Rosjanami na wschód. Część z nich powróciła w 1944 i 1945 r. jako pełnomocnicy Stalina do tworzenia PRL-u, ale to już inna i dłuższa historia. Do Kolna powrócił tylko jeden, rozejrzał się w terenie, ale szybko uciekł, gdy spostrzegł, że zaczęto się nim interesować. Komunista Sokołowski został wykryty przez Niemców w 1943 r. i zastrzelony. Na niektórych innych zostały wydane wyroki sądu wojennego Polskiego Państwa Podziemnego, jako na zdrajców Ojczyzny. Wśród nich były też wyroki śmierci na Polaków w służbie gestapo. W 1944 r., gdy front wschodni zatrzymał się na linii Narwi i Biebrzy, opisywany teren w widłach tych rzek znajdował się aż do stycznia 1945 r. w rękach Niemców. W tym okresie specjalny oddział niemiecki, przy pomocy przymusowych robotników polskich, odkrył mogiły w miejscowościach Mściwuje i Kolimagi i zwłoki pomordowanych Żydów i Polaków spalił. W ten sposób Niemcy chcieli zatrzeć ślady swoich zbrodni, nauczeni głośną sprawą Katynia. Miejscowi ludzie znają jednak te fakty i mogą wskazać, gdzie spoczywają prochy tych pomordowanych i spalonych. Dobrze byłoby, żeby ci "polakożercy" pojechali tam, złożyli kwiaty i zapłakali nad prochami swoich przodków, a jednocześnie pomyśleli, dlaczego tak się działo.

Jeżeli nie są w stanie poznać i zrozumieć prawdy, to my, Polacy, możemy im dopomóc. Przede wszystkim niech przestaną powtarzać za tymi "milionerami" z USA kłamstwa o Polakach i przerwą milczenie o Niemcach, o których można pisać grube tomy i prace naukowe, o ich zbrodniach na wielu narodach - nie tylko Żydach, ale Niemcy zapłacili za to dużo i więcej nie zapłacą - czyżby kolej na Polaków?

Antoni Nadara


kończyć z oszczerstwami!

Pragnę wyrazić głęboką sympatię dla Redakcji "Naszej Polski", gdyż w mojej ocenie jest ona jedną z kilku gazet, z których można dowiedzieć się prawdy o tym, co się dzieje w naszym kraju. Ostatnio często komentujecie artykuły żydowskich dziennikarzy o Polsce, oczerniających naród polski za rzekome mordowanie Żydów w Jedwabnem, opisane w książce J.T. Grossa. Milczałem na ten temat, sądząc, że te bzdurne oskarżenia umrą śmiercią naturalną, pozbawione wszelkich podstaw. Okazało się jednak, że nie, bowiem komuś zależy, żeby sprawę rozdmuchać, włączając do niej wszystkie miasteczka z tego rejonu, jako stereotypy Jedwabnego - m.in. i Kolno, z którego ja pochodzę i większość lat wojennych spędziłem tam, gdzie jako członek AK pełniłem różne funkcje w Baonie AK Kolno. Byłem również w oddziale partyzanckim AK, działającym w tym terenie.

Nie byłem nigdy i nie jestem antysemitą. Uważam, że każdy człowiek ma prawo do życia. Każdy naród powinien mieć prawo do kształtowania swojego losu. Tak jednak nie było i nie jest. My, Polacy, znamy to z własnej historii. Żydzi również mają bogatą i smutną własną historię. Podczas wojny przeżyli dramat, którego cząstką jest ich historia w Kolnie, Jedwabnem i wszystkich miasteczkach tego regionu. Żeby poznać i zrozumieć historię żydowskiego dramatu w tym rejonie, trzeba się cofnąć do czasów przedwojennych. W Kolnie mieszkało około 5200 osób, z czego ponad 3500 stanowili Żydzi. Podobnie kształtowała się sytuacja ludnościowa w pozostałych miasteczkach tego regionu. Całe życie gospodarcze Kolna i tych małych miasteczek, handel, rzemiosło, wszelkie usługi - były prawie całkowicie w rękach ludności żydowskiej.

Tak było w Kolnie

W Kolnie działaczem komunistycznym przed wojną i podczas wojny był Antoni Sokołowski. Nie miał on wielu zwolenników wśród Polaków, ale biedota żydowska garnęła się do niego licznie. Uświadomił on ich, że w Związku Radzieckim Żydzi są szanowani i zajmują bardzo dużo kluczowych stanowisk państwowych. Ta jego nauka przyniosła wkrótce owoce. 1 września 1939 r. wybuchła wojna - Niemcy napadły na Polskę. Kolno, leżące od granicy pruskiej ok. 8 km, dostało się w ich ręce po kilku dniach. Wszyscy byli zaskoczeni i przerażeni, szczególnie Żydzi, wiedzieli bowiem, co ich czeka ze strony Niemców. Niemcy jednak przesunęli się szybko na wschód, zostawiając za sobą swoistą próżnię, nie ustanowiwszy żadnej administracji. Ludzie byli zdezorientowani w powstałej sytuacji. Żydzi jednak byli lepiej poinformowani, bo pytani: Co słychać?- odpowiadali tajemniczo: Nasi idą. Na pytanie: Jacy nasi? - odpowiadali: Nu, ci, którzy przyjdą. Rzeczywiście, ci ich "nasi" 17 września przekroczyli granice Polski i zajęli wkrótce jej połowę, oczywiście w porozumieniu z Niemcami. Na mocy porozumienia Stalina i Hitlera rejon Kolna i cały obszar między Narwią, Biebrzą i granicą pruską, został przyłączony do tzw. Białoruskiej Republiki Radzieckiej. Niemcy wycofali się z tego terenu do końca września. Niepotrzebnie, bez żadnych przyczyn, spalili bożnicę żydowską w Kolnie. Dołożyli tym nowy element podniety w środowisku żydowskim, które uaktywniło się na wieść o przyjściu tu władzy radzieckiej. Żydzi pod wodzą komunisty Sokołowskiego stworzyli w Kolnie Milicję Obywatelską, uzbrojoną nawet w kilka karabinów.

Wywózki Polaków na Syberię

Ostatnią niemiecką grupę łącznikową, która wracała do Prus przez Kolno obrzucili kamieniami.

Na przedmieściach Kolna wybudowali bramę powitalną, przy której kilka dni później witali Armię Czerwoną. Od tej chwili zaczęła się gehenna Polaków. Armia Czerwona zalała cały teren, wszystkie wioski, lasy były pełne bojców. Przy granicy stworzono pas neutralny szerokości pół kilometra. Zabrano chłopom łąki, pola oraz wysiedlono z tego pasa nieraz całe wioski. Chłopów ograbiano z żywności przez przymusowe kontyngenty, podatki, zmuszano do darmowych robót przy budowie systemu bunkrów betonowych i rowów przeciwczołgowych. Jednocześnie namawiano do "dobrowolnego" wstępowania do kołchozów. Uruchomiono szkolnictwo oraz władze administracyjne i sądownictwo. NKWD natomiast stworzyło ogromną armię agentów złożonych głównie z ludności żydowskiej Kolna oraz Polaków z okolicznych wiosek. Zaczęły się aresztowania, zapełniło się więzienie w Łomży, a w lutym 1940 r. miała miejsce pierwsza masowa wywózka na Syberię. Wywieziono w niej również kilka bogatych rodzin żydowskich z Kolna, co było zaskoczeniem nawet dla Polaków. Każdy dorosły Polak miał swego "anioła stróża", który go obserwował w pracy i życiu prywatnym, wkrótce NKWD miała dokładne opinie o każdym z nas. Na bazie tych danych 20 czerwca 1941 r. miała miejsce trzecia masowa wywózka Polaków na Syberię. Trwała ona dwa dni. W akcję tę zaangażowano całą administrację cywilną, armię, NKWD, milicję i ogromną armię szpiclów. Z Kolna i okolicznych wiosek powieziono całe rodziny polskie do stacji kolejowej w Łomży, skąd po zapełnieniu przygotowanego pociągu towarowego odprawiono na Syberię. Jak się okazało później, były już przygotowane listy rodzin polskich do wywózki w następnej kolejności. Wszystkim sprawcom tej wywózki władze sowieckie urządziły święto w nagrodę za sprawne wykonanie całej akcji. Na wieczór 21 czerwca do oddziałów wojskowych przysłano orkiestry, zespoły filmowe i kabaretowe - lasy huczały od muzyki i śpiewu. Cywilnym szpiclom pozwolono zająć opuszczone mieszkania i gospodarstwa rolne i bawić się w nich. Ubawieni i zmęczeni nie zdążyli nawet dobrze zasnąć, gdyż wczesnym rankiem 22 czerwca niemieccy żołnierze stanęli nad ich łóżkami. Wszyscy byli zaskoczeni, nikt się tego nie spodziewał. Ludność polska tym razem nie uciekała przed Niemcami jak w 1939 r. Uciekali natomiast sowieccy okupanci i współpracujący z nimi polscy, a szczególnie żydowscy szpicle. Niemcy jednak bardzo szybko odcięli im główne drogi na wschód - bojcy porzucali czołgi i samochody i bocznymi drogami i lasami uciekali pieszo. Powstał swoisty wyścig - kto pierwszy dobiegnie do Moskwy. Nie wszystkim Sowietom to się udało - wkrótce Niemcy prowadzili ogromne ich rzesze do niewoli. W stosunku do ludności polskiej Niemcy zachowywali się chwilowo obojętnie, a czasem nawet z pewną sympatią. Natomiast w stosunku do Żydów podjęli od razu akcję likwidacji. Żandarmi w Kolnie strzelali do napotkanych Żydów, a jeden z nich, nazwiskiem Lange, mawiał, że nie smakuje mu śniadanie, jeżeli przedtem nie zastrzeli choć jednego Żyda.

Pogromu Żydów w Kolnie dokonali Niemcy

Na początku lipca 1941 r. specjalny oddział niemiecki dokonał pierwszego masowego pogromu Żydów w Kolnie. Spędzono dużą grupę Żydów na rynek wokół pomnika Lenina, kazano im ten pomnik przewrócić, szczątki załadować na wóz i ciągnąć z płaczem na cmentarz żydowski. Żydzi wykonywali to bez oporu. W drodze Niemcy bili ich i strzelali do nich. Zastrzelonych, łącznie ze szczątkami pomnika, pochowali we wspólnej mogile na cmentarzu. Od tego czasu z Kolna, Szczuczyna, Stawisk, Jedwabnego oraz innych miasteczek z tego terenu wywożono Żydów sukcesywnie do dwóch miejscowości - Mściwuje i Kolimagi w okolicy Małego Płocka. Tam ich rozstrzeliwano i chowano we wspólnych mogiłach. Do końca 1941 r. w miasteczkach tego regionu nie było już ani jednego Żyda. Niektórym udało się skryć przed Niemcami u Polaków na wsi, choć Niemcy karali śmiercią Polaków za ukrywanie Żydów. W tym okresie doszła do mnie wiadomość, że Niemcy wykryli ukrywających się 16 Żydów w stodole w jakiejś miejscowości, być może, że to było w Jedwabnem lub w okolicy, stodołę i zabudowania gospodarskie podpalili, a Żydów i polskich gospodarzy zabili i spalili. To nie był jedyny taki przypadek w okolicy. W Łomży miejscowych Żydów zamknięto w getcie, widziałem je czynne jeszcze w 1942 r., strzeżone głównie przez strażników żydowskich, którzy podobno zachowywali się nie lepiej jak Niemcy. Gdy chodzi o los tych wszystkich szpiclów tak polskich, jak i żydowskich, to był on różny. Nieszczęściem ich było to, że byli przekonani, że ten stan, jaki wytworzył się w 1939 r., będzie trwał już wiecznie. Współpracowali jawnie z NKWD i administracją radziecką, odsłonili się całkowicie przed społeczeństwem.

Czy polakożercy pojadą do Mściwujów i Kolimagów

Gdy w 1941 r. wybuchła wojna niemiecko-sowiecka, byli zaskoczeni, ogarnęła ich panika, uciekli z tego terenu. Żydowscy szpicle uciekli z Rosjanami na wschód. Część z nich powróciła w 1944 i 1945 r. jako pełnomocnicy Stalina do tworzenia PRL-u, ale to już inna i dłuższa historia. Do Kolna powrócił tylko jeden, rozejrzał się w terenie, ale szybko uciekł, gdy spostrzegł, że zaczęto się nim interesować. Komunista Sokołowski został wykryty przez Niemców w 1943 r. i zastrzelony. Na niektórych innych zostały wydane wyroki sądu wojennego Polskiego Państwa Podziemnego, jako na zdrajców Ojczyzny. Wśród nich były też wyroki śmierci na Polaków w służbie gestapo. W 1944 r., gdy front wschodni zatrzymał się na linii Narwi i Biebrzy, opisywany teren w widłach tych rzek znajdował się aż do stycznia 1945 r. w rękach Niemców. W tym okresie specjalny oddział niemiecki, przy pomocy przymusowych robotników polskich, odkrył mogiły w miejscowościach Mściwuje i Kolimagi i zwłoki pomordowanych Żydów i Polaków spalił. W ten sposób Niemcy chcieli zatrzeć ślady swoich zbrodni, nauczeni głośną sprawą Katynia. Miejscowi ludzie znają jednak te fakty i mogą wskazać, gdzie spoczywają prochy tych pomordowanych i spalonych. Dobrze byłoby, żeby ci "polakożercy" pojechali tam, złożyli kwiaty i zapłakali nad prochami swoich przodków, a jednocześnie pomyśleli, dlaczego tak się działo.

Jeżeli nie są w stanie poznać i zrozumieć prawdy, to my, Polacy, możemy im dopomóc. Przede wszystkim niech przestaną powtarzać za tymi "milionerami" z USA kłamstwa o Polakach i przerwą milczenie o Niemcach, o których można pisać grube tomy i prace naukowe, o ich zbrodniach na wielu narodach - nie tylko Żydach, ale Niemcy zapłacili za to dużo i więcej nie zapłacą - czyżby kolej na Polaków?

Antoni Nadara


Powrot

10:18, 23.06.2021


I coI co

12 3

Redaktorze, jak zwykle próbujesz sklocic i poróżnić ludzi. 22:38, 22.06.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Brak nickaBrak nicka

16 1

Ku czemu ten artykuł bo nie kumam?
Tak gadają na Polaków a my w podzięce mamy im cmentarz odnawiać. Dość że świeczkę ktoś zapali 22:50, 22.06.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

TomaszTomasz

5 1

5 lipca 1941
5 lipca 2021
Mija 80 lat. 08:02, 23.06.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Outsider'kaOutsider'ka

12 2

Jak o kamienice po pradziadku to wnuczek się upomni,
ale jak posprzątać miejsce pochówku pradziadka to eeeee
Trochę konsekwencji panowie 10:10, 23.06.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

newoowlnewoowl

5 5

PICS1
Skończyć z oszczerstwami!
Antoni Nadara

Kolno to miasteczko położone w tym samym regionie, co Jedwabne. Na początku lipca 1941 r. Niemcy dokonali tam pogromu ludności żydowskiej. Wcześniej, gdy Kolno znajdowało się pod okupacją sowiecką, Polacy przeżywali gehennę. Po donosach ludności żydowskiej zaczęły się aresztowania i wywózki na Sybir.

Skończyć z oszczerstwami!

Pragnę wyrazić głęboką sympatię dla Redakcji "Naszej Polski", gdyż w mojej ocenie jest ona jedną z kilku gazet, z których można dowiedzieć się prawdy o tym, co się dzieje w naszym kraju. Ostatnio często komentujecie artykuły żydowskich dziennikarzy o Polsce, oczerniających naród polski za rzekome mordowanie Żydów w Jedwabnem, opisane w książce J.T. Grossa. Milczałem na ten temat, sądząc, że te bzdurne oskarżenia umrą śmiercią naturalną, pozbawione wszelkich podstaw. Okazało się jednak, że nie, bowiem komuś zależy, żeby sprawę rozdmuchać, włączając do niej wszystkie miasteczka z tego rejonu, jako stereotypy Jedwabnego - m.in. i Kolno, z którego ja pochodzę i większość lat wojennych spędziłem tam, gdzie jako członek AK pełniłem różne funkcje w Baonie AK Kolno. Byłem również w oddziale partyzanckim AK, działającym w tym terenie.

Nie byłem nigdy i nie jestem antysemitą. Uważam, że każdy człowiek ma prawo do życia. Każdy naród powinien mieć prawo do kształtowania swojego losu. Tak jednak nie było i nie jest. My, Polacy, znamy to z własnej historii. Żydzi również mają bogatą i smutną własną historię. Podczas wojny przeżyli dramat, którego cząstką jest ich historia w Kolnie, Jedwabnem i wszystkich miasteczkach tego regionu. Żeby poznać i zrozumieć historię żydowskiego dramatu w tym rejonie, trzeba się cofnąć do czasów przedwojennych. W Kolnie mieszkało około 5200 osób, z czego ponad 3500 stanowili Żydzi. Podobnie kształtowała się sytuacja ludnościowa w pozostałych miasteczkach tego regionu. Całe życie gospodarcze Kolna i tych małych miasteczek, handel, rzemiosło, wszelkie usługi - były prawie całkowicie w rękach ludności żydowskiej.

Tak było w Kolnie

W Kolnie działaczem komunistycznym przed wojną i podczas wojny był Antoni Sokołowski. Nie miał on wielu zwolenników wśród Polaków, ale biedota żydowska garnęła się do niego licznie. Uświadomił on ich, że w Związku Radzieckim Żydzi są szanowani i zajmują bardzo dużo kluczowych stanowisk państwowych. Ta jego nauka przyniosła wkrótce owoce. 1 września 1939 r. wybuchła wojna - Niemcy napadły na Polskę. Kolno, leżące od granicy pruskiej ok. 8 km, dostało się w ich ręce po kilku dniach. Wszyscy byli zaskoczeni i przerażeni, szczególnie Żydzi, wiedzieli bowiem, co ich czeka ze strony Niemców. Niemcy jednak przesunęli się szybko na wschód, zostawiając za sobą swoistą próżnię, nie ustanowiwszy żadnej administracji. Ludzie byli zdezorientowani w powstałej sytuacji. Żydzi jednak byli lepiej poinformowani, bo pytani: Co słychać?- odpowiadali tajemniczo: Nasi idą. Na pytanie: Jacy nasi? - odpowiadali: Nu, ci, którzy przyjdą. Rzeczywiście, ci ich "nasi" 17 września przekroczyli granice Polski i zajęli wkrótce jej połowę, oczywiście w porozumieniu z Niemcami. Na mocy porozumienia Stalina i Hitlera rejon Kolna i cały obszar między Narwią, Biebrzą i granicą pruską, został przyłączony do tzw. Białoruskiej Republiki Radzieckiej. Niemcy wycofali się z tego terenu do końca września. Niepotrzebnie, bez żadnych przyczyn, spalili bożnicę żydowską w Kolnie. Dołożyli tym nowy element podniety w środowisku żydowskim, które uaktywniło się na wieść o przyjściu tu władzy radzieckiej. Żydzi pod wodzą komunisty Sokołowskiego stworzyli w Kolnie Milicję Obywatelską, uzbrojoną nawet w kilka karabinów.

Wywózki Polaków na Syberię

Ostatnią niemiecką grupę łącznikową, która wracała do Prus przez Kolno obrzucili kamieniami.

Na przedmieściach Kolna wybudowali bramę powitalną, przy której kilka dni później witali Armię Czerwoną. Od tej chwili zaczęła się gehenna Polaków. Armia Czerwona zalała cały teren, wszystkie wioski, lasy były pełne bojców. Przy granicy stworzono pas neutralny szerokości pół kilometra. Zabrano chłopom łąki, pola oraz wysiedlono z tego pasa nieraz całe wioski. Chłopów ograbiano z żywności przez przymusowe kontyngenty, podatki, zmuszano do darmowych robót przy budowie systemu bunkrów betonowych i rowów przeciwczołgowych. Jednocześnie namawiano do "dobrowolnego" wstępowania do kołchozów. Uruchomiono szkolnictwo oraz władze administracyjne i sądownictwo. NKWD natomiast stworzyło ogromną armię agentów złożonych głównie z ludności żydowskiej Kolna oraz Polaków z okolicznych wiosek. Zaczęły się aresztowania, zapełniło się więzienie w Łomży, a w lutym 1940 r. miała miejsce pierwsza masowa wywózka na Syberię. Wywieziono w niej również kilka bogatych rodzin żydowskich z Kolna, co było zaskoczeniem nawet dla Polaków. Każdy dorosły Polak miał swego "anioła stróża", który go obserwował w pracy i życiu prywatnym, wkrótce NKWD miała dokładne opinie o każdym z nas. Na bazie tych danych 20 czerwca 1941 r. miała miejsce trzecia masowa wywózka Polaków na Syberię. Trwała ona dwa dni. W akcję tę zaangażowano całą administrację cywilną, armię, NKWD, milicję i ogromną armię szpiclów. Z Kolna i okolicznych wiosek powieziono całe rodziny polskie do stacji kolejowej w Łomży, skąd po zapełnieniu przygotowanego pociągu towarowego odprawiono na Syberię. Jak się okazało później, były już przygotowane listy rodzin polskich do wywózki w następnej kolejności. Wszystkim sprawcom tej wywózki władze sowieckie urządziły święto w nagrodę za sprawne wykonanie całej akcji. Na wieczór 21 czerwca do oddziałów wojskowych przysłano orkiestry, zespoły filmowe i kabaretowe - lasy huczały od muzyki i śpiewu. Cywilnym szpiclom pozwolono zająć opuszczone mieszkania i gospodarstwa rolne i bawić się w nich. Ubawieni i zmęczeni nie zdążyli nawet dobrze zasnąć, gdyż wczesnym rankiem 22 czerwca niemieccy żołnierze stanęli nad ich łóżkami. Wszyscy byli zaskoczeni, nikt się tego nie spodziewał. Ludność polska tym razem nie uciekała przed Niemcami jak w 1939 r. Uciekali natomiast sowieccy okupanci i współpracujący z nimi polscy, a szczególnie żydowscy szpicle. Niemcy jednak bardzo szybko odcięli im główne drogi na wschód - bojcy porzucali czołgi i samochody i bocznymi drogami i lasami uciekali pieszo. Powstał swoisty wyścig - kto pierwszy dobiegnie do Moskwy. Nie wszystkim Sowietom to się udało - wkrótce Niemcy prowadzili ogromne ich rzesze do niewoli. W stosunku do ludności polskiej Niemcy zachowywali się chwilowo obojętnie, a czasem nawet z pewną sympatią. Natomiast w stosunku do Żydów podjęli od razu akcję likwidacji. Żandarmi w Kolnie strzelali do napotkanych Żydów, a jeden z nich, nazwiskiem Lange, mawiał, że nie smakuje mu śniadanie, jeżeli przedtem nie zastrzeli choć jednego Żyda.

Pogromu Żydów w Kolnie dokonali Niemcy

Na początku lipca 1941 r. specjalny oddział niemiecki dokonał pierwszego masowego pogromu Żydów w Kolnie. Spędzono dużą grupę Żydów na rynek wokół pomnika Lenina, kazano im ten pomnik przewrócić, szczątki załadować na wóz i ciągnąć z płaczem na cmentarz żydowski. Żydzi wykonywali to bez oporu. W drodze Niemcy bili ich i strzelali do nich. Zastrzelonych, łącznie ze szczątkami pomnika, pochowali we wspólnej mogile na cmentarzu. Od tego czasu z Kolna, Szczuczyna, Stawisk, Jedwabnego oraz innych miasteczek z tego terenu wywożono Żydów sukcesywnie do dwóch miejscowości - Mściwuje i Kolimagi w okolicy Małego Płocka. Tam ich rozstrzeliwano i chowano we wspólnych mogiłach. Do końca 1941 r. w miasteczkach tego regionu nie było już ani jednego Żyda. Niektórym udało się skryć przed Niemcami u Polaków na wsi, choć Niemcy karali śmiercią Polaków za ukrywanie Żydów. W tym okresie doszła do mnie wiadomość, że Niemcy wykryli ukrywających się 16 Żydów w stodole w jakiejś miejscowości, być może, że to było w Jedwabnem lub w okolicy, stodołę i zabudowania gospodarskie podpalili, a Żydów i polskich gospodarzy zabili i spalili. To nie był jedyny taki przypadek w okolicy. W Łomży miejscowych Żydów zamknięto w getcie, widziałem je czynne jeszcze w 1942 r., strzeżone głównie przez strażników żydowskich, którzy podobno zachowywali się nie lepiej jak Niemcy. Gdy chodzi o los tych wszystkich szpiclów tak polskich, jak i żydowskich, to był on różny. Nieszczęściem ich było to, że byli przekonani, że ten stan, jaki wytworzył się w 1939 r., będzie trwał już wiecznie. Współpracowali jawnie z NKWD i administracją radziecką, odsłonili się całkowicie przed społeczeństwem.

Czy polakożercy pojadą do Mściwujów i Kolimagów

Gdy w 1941 r. wybuchła wojna niemiecko-sowiecka, byli zaskoczeni, ogarnęła ich panika, uciekli z tego terenu. Żydowscy szpicle uciekli z Rosjanami na wschód. Część z nich powróciła w 1944 i 1945 r. jako pełnomocnicy Stalina do tworzenia PRL-u, ale to już inna i dłuższa historia. Do Kolna powrócił tylko jeden, rozejrzał się w terenie, ale szybko uciekł, gdy spostrzegł, że zaczęto się nim interesować. Komunista Sokołowski został wykryty przez Niemców w 1943 r. i zastrzelony. Na niektórych innych zostały wydane wyroki sądu wojennego Polskiego Państwa Podziemnego, jako na zdrajców Ojczyzny. Wśród nich były też wyroki śmierci na Polaków w służbie gestapo. W 1944 r., gdy front wschodni zatrzymał się na linii Narwi i Biebrzy, opisywany teren w widłach tych rzek znajdował się aż do stycznia 1945 r. w rękach Niemców. W tym okresie specjalny oddział niemiecki, przy pomocy przymusowych robotników polskich, odkrył mogiły w miejscowościach Mściwuje i Kolimagi i zwłoki pomordowanych Żydów i Polaków spalił. W ten sposób Niemcy chcieli zatrzeć ślady swoich zbrodni, nauczeni głośną sprawą Katynia. Miejscowi ludzie znają jednak te fakty i mogą wskazać, gdzie spoczywają prochy tych pomordowanych i spalonych. Dobrze byłoby, żeby ci "polakożercy" pojechali tam, złożyli kwiaty i zapłakali nad prochami swoich przodków, a jednocześnie pomyśleli, dlaczego tak się działo.

Jeżeli nie są w stanie poznać i zrozumieć prawdy, to my, Polacy, możemy im dopomóc. Przede wszystkim niech przestaną powtarzać za tymi "milionerami" z USA kłamstwa o Polakach i przerwą milczenie o Niemcach, o których można pisać grube tomy i prace naukowe, o ich zbrodniach na wielu narodach - nie tylko Żydach, ale Niemcy zapłacili za to dużo i więcej nie zapłacą - czyżby kolej na Polaków?

Antoni Nadara


kończyć z oszczerstwami!

Pragnę wyrazić głęboką sympatię dla Redakcji "Naszej Polski", gdyż w mojej ocenie jest ona jedną z kilku gazet, z których można dowiedzieć się prawdy o tym, co się dzieje w naszym kraju. Ostatnio często komentujecie artykuły żydowskich dziennikarzy o Polsce, oczerniających naród polski za rzekome mordowanie Żydów w Jedwabnem, opisane w książce J.T. Grossa. Milczałem na ten temat, sądząc, że te bzdurne oskarżenia umrą śmiercią naturalną, pozbawione wszelkich podstaw. Okazało się jednak, że nie, bowiem komuś zależy, żeby sprawę rozdmuchać, włączając do niej wszystkie miasteczka z tego rejonu, jako stereotypy Jedwabnego - m.in. i Kolno, z którego ja pochodzę i większość lat wojennych spędziłem tam, gdzie jako członek AK pełniłem różne funkcje w Baonie AK Kolno. Byłem również w oddziale partyzanckim AK, działającym w tym terenie.

Nie byłem nigdy i nie jestem antysemitą. Uważam, że każdy człowiek ma prawo do życia. Każdy naród powinien mieć prawo do kształtowania swojego losu. Tak jednak nie było i nie jest. My, Polacy, znamy to z własnej historii. Żydzi również mają bogatą i smutną własną historię. Podczas wojny przeżyli dramat, którego cząstką jest ich historia w Kolnie, Jedwabnem i wszystkich miasteczkach tego regionu. Żeby poznać i zrozumieć historię żydowskiego dramatu w tym rejonie, trzeba się cofnąć do czasów przedwojennych. W Kolnie mieszkało około 5200 osób, z czego ponad 3500 stanowili Żydzi. Podobnie kształtowała się sytuacja ludnościowa w pozostałych miasteczkach tego regionu. Całe życie gospodarcze Kolna i tych małych miasteczek, handel, rzemiosło, wszelkie usługi - były prawie całkowicie w rękach ludności żydowskiej.

Tak było w Kolnie

W Kolnie działaczem komunistycznym przed wojną i podczas wojny był Antoni Sokołowski. Nie miał on wielu zwolenników wśród Polaków, ale biedota żydowska garnęła się do niego licznie. Uświadomił on ich, że w Związku Radzieckim Żydzi są szanowani i zajmują bardzo dużo kluczowych stanowisk państwowych. Ta jego nauka przyniosła wkrótce owoce. 1 września 1939 r. wybuchła wojna - Niemcy napadły na Polskę. Kolno, leżące od granicy pruskiej ok. 8 km, dostało się w ich ręce po kilku dniach. Wszyscy byli zaskoczeni i przerażeni, szczególnie Żydzi, wiedzieli bowiem, co ich czeka ze strony Niemców. Niemcy jednak przesunęli się szybko na wschód, zostawiając za sobą swoistą próżnię, nie ustanowiwszy żadnej administracji. Ludzie byli zdezorientowani w powstałej sytuacji. Żydzi jednak byli lepiej poinformowani, bo pytani: Co słychać?- odpowiadali tajemniczo: Nasi idą. Na pytanie: Jacy nasi? - odpowiadali: Nu, ci, którzy przyjdą. Rzeczywiście, ci ich "nasi" 17 września przekroczyli granice Polski i zajęli wkrótce jej połowę, oczywiście w porozumieniu z Niemcami. Na mocy porozumienia Stalina i Hitlera rejon Kolna i cały obszar między Narwią, Biebrzą i granicą pruską, został przyłączony do tzw. Białoruskiej Republiki Radzieckiej. Niemcy wycofali się z tego terenu do końca września. Niepotrzebnie, bez żadnych przyczyn, spalili bożnicę żydowską w Kolnie. Dołożyli tym nowy element podniety w środowisku żydowskim, które uaktywniło się na wieść o przyjściu tu władzy radzieckiej. Żydzi pod wodzą komunisty Sokołowskiego stworzyli w Kolnie Milicję Obywatelską, uzbrojoną nawet w kilka karabinów.

Wywózki Polaków na Syberię

Ostatnią niemiecką grupę łącznikową, która wracała do Prus przez Kolno obrzucili kamieniami.

Na przedmieściach Kolna wybudowali bramę powitalną, przy której kilka dni później witali Armię Czerwoną. Od tej chwili zaczęła się gehenna Polaków. Armia Czerwona zalała cały teren, wszystkie wioski, lasy były pełne bojców. Przy granicy stworzono pas neutralny szerokości pół kilometra. Zabrano chłopom łąki, pola oraz wysiedlono z tego pasa nieraz całe wioski. Chłopów ograbiano z żywności przez przymusowe kontyngenty, podatki, zmuszano do darmowych robót przy budowie systemu bunkrów betonowych i rowów przeciwczołgowych. Jednocześnie namawiano do "dobrowolnego" wstępowania do kołchozów. Uruchomiono szkolnictwo oraz władze administracyjne i sądownictwo. NKWD natomiast stworzyło ogromną armię agentów złożonych głównie z ludności żydowskiej Kolna oraz Polaków z okolicznych wiosek. Zaczęły się aresztowania, zapełniło się więzienie w Łomży, a w lutym 1940 r. miała miejsce pierwsza masowa wywózka na Syberię. Wywieziono w niej również kilka bogatych rodzin żydowskich z Kolna, co było zaskoczeniem nawet dla Polaków. Każdy dorosły Polak miał swego "anioła stróża", który go obserwował w pracy i życiu prywatnym, wkrótce NKWD miała dokładne opinie o każdym z nas. Na bazie tych danych 20 czerwca 1941 r. miała miejsce trzecia masowa wywózka Polaków na Syberię. Trwała ona dwa dni. W akcję tę zaangażowano całą administrację cywilną, armię, NKWD, milicję i ogromną armię szpiclów. Z Kolna i okolicznych wiosek powieziono całe rodziny polskie do stacji kolejowej w Łomży, skąd po zapełnieniu przygotowanego pociągu towarowego odprawiono na Syberię. Jak się okazało później, były już przygotowane listy rodzin polskich do wywózki w następnej kolejności. Wszystkim sprawcom tej wywózki władze sowieckie urządziły święto w nagrodę za sprawne wykonanie całej akcji. Na wieczór 21 czerwca do oddziałów wojskowych przysłano orkiestry, zespoły filmowe i kabaretowe - lasy huczały od muzyki i śpiewu. Cywilnym szpiclom pozwolono zająć opuszczone mieszkania i gospodarstwa rolne i bawić się w nich. Ubawieni i zmęczeni nie zdążyli nawet dobrze zasnąć, gdyż wczesnym rankiem 22 czerwca niemieccy żołnierze stanęli nad ich łóżkami. Wszyscy byli zaskoczeni, nikt się tego nie spodziewał. Ludność polska tym razem nie uciekała przed Niemcami jak w 1939 r. Uciekali natomiast sowieccy okupanci i współpracujący z nimi polscy, a szczególnie żydowscy szpicle. Niemcy jednak bardzo szybko odcięli im główne drogi na wschód - bojcy porzucali czołgi i samochody i bocznymi drogami i lasami uciekali pieszo. Powstał swoisty wyścig - kto pierwszy dobiegnie do Moskwy. Nie wszystkim Sowietom to się udało - wkrótce Niemcy prowadzili ogromne ich rzesze do niewoli. W stosunku do ludności polskiej Niemcy zachowywali się chwilowo obojętnie, a czasem nawet z pewną sympatią. Natomiast w stosunku do Żydów podjęli od razu akcję likwidacji. Żandarmi w Kolnie strzelali do napotkanych Żydów, a jeden z nich, nazwiskiem Lange, mawiał, że nie smakuje mu śniadanie, jeżeli przedtem nie zastrzeli choć jednego Żyda.

Pogromu Żydów w Kolnie dokonali Niemcy

Na początku lipca 1941 r. specjalny oddział niemiecki dokonał pierwszego masowego pogromu Żydów w Kolnie. Spędzono dużą grupę Żydów na rynek wokół pomnika Lenina, kazano im ten pomnik przewrócić, szczątki załadować na wóz i ciągnąć z płaczem na cmentarz żydowski. Żydzi wykonywali to bez oporu. W drodze Niemcy bili ich i strzelali do nich. Zastrzelonych, łącznie ze szczątkami pomnika, pochowali we wspólnej mogile na cmentarzu. Od tego czasu z Kolna, Szczuczyna, Stawisk, Jedwabnego oraz innych miasteczek z tego terenu wywożono Żydów sukcesywnie do dwóch miejscowości - Mściwuje i Kolimagi w okolicy Małego Płocka. Tam ich rozstrzeliwano i chowano we wspólnych mogiłach. Do końca 1941 r. w miasteczkach tego regionu nie było już ani jednego Żyda. Niektórym udało się skryć przed Niemcami u Polaków na wsi, choć Niemcy karali śmiercią Polaków za ukrywanie Żydów. W tym okresie doszła do mnie wiadomość, że Niemcy wykryli ukrywających się 16 Żydów w stodole w jakiejś miejscowości, być może, że to było w Jedwabnem lub w okolicy, stodołę i zabudowania gospodarskie podpalili, a Żydów i polskich gospodarzy zabili i spalili. To nie był jedyny taki przypadek w okolicy. W Łomży miejscowych Żydów zamknięto w getcie, widziałem je czynne jeszcze w 1942 r., strzeżone głównie przez strażników żydowskich, którzy podobno zachowywali się nie lepiej jak Niemcy. Gdy chodzi o los tych wszystkich szpiclów tak polskich, jak i żydowskich, to był on różny. Nieszczęściem ich było to, że byli przekonani, że ten stan, jaki wytworzył się w 1939 r., będzie trwał już wiecznie. Współpracowali jawnie z NKWD i administracją radziecką, odsłonili się całkowicie przed społeczeństwem.

Czy polakożercy pojadą do Mściwujów i Kolimagów

Gdy w 1941 r. wybuchła wojna niemiecko-sowiecka, byli zaskoczeni, ogarnęła ich panika, uciekli z tego terenu. Żydowscy szpicle uciekli z Rosjanami na wschód. Część z nich powróciła w 1944 i 1945 r. jako pełnomocnicy Stalina do tworzenia PRL-u, ale to już inna i dłuższa historia. Do Kolna powrócił tylko jeden, rozejrzał się w terenie, ale szybko uciekł, gdy spostrzegł, że zaczęto się nim interesować. Komunista Sokołowski został wykryty przez Niemców w 1943 r. i zastrzelony. Na niektórych innych zostały wydane wyroki sądu wojennego Polskiego Państwa Podziemnego, jako na zdrajców Ojczyzny. Wśród nich były też wyroki śmierci na Polaków w służbie gestapo. W 1944 r., gdy front wschodni zatrzymał się na linii Narwi i Biebrzy, opisywany teren w widłach tych rzek znajdował się aż do stycznia 1945 r. w rękach Niemców. W tym okresie specjalny oddział niemiecki, przy pomocy przymusowych robotników polskich, odkrył mogiły w miejscowościach Mściwuje i Kolimagi i zwłoki pomordowanych Żydów i Polaków spalił. W ten sposób Niemcy chcieli zatrzeć ślady swoich zbrodni, nauczeni głośną sprawą Katynia. Miejscowi ludzie znają jednak te fakty i mogą wskazać, gdzie spoczywają prochy tych pomordowanych i spalonych. Dobrze byłoby, żeby ci "polakożercy" pojechali tam, złożyli kwiaty i zapłakali nad prochami swoich przodków, a jednocześnie pomyśleli, dlaczego tak się działo.

Jeżeli nie są w stanie poznać i zrozumieć prawdy, to my, Polacy, możemy im dopomóc. Przede wszystkim niech przestaną powtarzać za tymi "milionerami" z USA kłamstwa o Polakach i przerwą milczenie o Niemcach, o których można pisać grube tomy i prace naukowe, o ich zbrodniach na wielu narodach - nie tylko Żydach, ale Niemcy zapłacili za to dużo i więcej nie zapłacą - czyżby kolej na Polaków?

Antoni Nadara


Powrot

10:18, 23.06.2021

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

KkkKkk

1 0

Mniej więcej to samo słyszałem od babci,od strony ojca sybir 14:46, 24.06.2021


sowasowa

5 2

zaorać i po kłopocie 16:11, 23.06.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AntypolacyAntypolacy

5 8

Antypolacy antypolacy nienawidzą wszystkich a Żydów w szczególności 21:28, 23.06.2021

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

Outsider'kaOutsider'ka

5 0

Nie, nienawidzą tylko nóż w kieszeni się otwiera gdy w ich (Żydów) wypowiedzi słyszę jak stawiają Polaków na równi z Niemcami 12:00, 24.06.2021


0%