Historia plutonu wiąże się z Instytutem Głuchoniemych i Ociemniałych na placu Trzech Krzyży. W 1941 r. słyszący nauczyciel wychowania fizycznego Wiesław Jabłoński założył tam komórkę konspiracyjną. Jego zastępcą i drużynowym był niesłyszący Kazimierz Włostowski ps. Igo, a instruktorem wychowawca w instytucie Edmund Malinowski ps. Mundek (słyszący).
W Powstaniu Warszawskim walczył pluton głuchych złożony z 29 powstańców. Żaden z nich nie zginął. Niestety, w Muzeum Powstania Warszawskiego nie ma miejsca specjalnie im poświęconego.
Prowadzili oni szkolenia m.in. z posługiwania się bronią czy granatami. Głusi do wskazanych punktów dostarczali ulotki, prasę konspiracyjną, dokumenty i broń.
- Tata opowiadał, że na rękach mieli opaski z oznaczeniem, że są głusi, więc Niemcy uważali, że oni nic nie rozumieją. Nie zdawali sobie sprawy, że te osoby działały w konspiracji - powiedziała PAP córka głuchego powstańca Krystyna Sopyło-Załoga.
Jej ojciec, Jan Sopyło ps. Igła, był jednym z 29 członków plutonu.
- Igła, bo mój ojciec był krawcem. Interesował się też sportem i fotografią amatorską. Robił zdjęcia nawet w obozie - zaznaczyła córka powstańca, która w centrum Warszawy prowadzi zakład fotograficzny.
1 sierpnia o godzinie 17.00 nie wszyscy dotarli na miejsce zbiórki w Instytucie, ale do grupy dołączyli nowi. Drużyna liczyła 29 powstańców, w tym dwie kobiety - sanitariuszki. Dowódcą plutonu został Jabłoński, a zastępcą Włostowski.
Organizacyjnie w czasie powstania głuchoniemi weszli w skład drugiego (1107) plutonu trzeciej kompanii kapitana "Redy", batalionu majora "Miłosza", zgrupowania podpułkownika "Sławbora" Śródmieście-Południe. W skład tego plutonu wchodzili zarówno głusi, jak i słyszący.
Pierwszym zadaniem była budowa barykady na ulicy Książęcej. Głusi brali udział m.in. w zdobyciu Domu Żołnierza Niemieckiego mieszczącego się w Gimnazjum im. Królowej Jadwigi.
Po godzinnej bitwie zajęto gmach gimnazjum, który Niemcy podpalili, a sami uciekli do budynku YMCA i na teren Sejmu. Podczas gaszenia pożaru jeden głuchy został poparzony.
- Jak leciały bomby, to wiadomo, głusi ich nie słyszeli i jak walnęło w ziemię, to osoby słyszące uciekały w jedną stronę, a głusi zupełnie w innym kierunku. I co ciekawe, sporo słyszących zginęło, a żaden z głuchych powstańców nie - powiedziała Krystyna Sopyło-Załoga. - Koledzy pokazywali ojcu ślady po kulach w miejscu, gdzie on stał, ale jakoś miał szczęście i kula go nie trafiła. Bo przecież nie słyszał jej świstu - dodała.
Pluton 9 sierpnia 1944 r. podzielono na grupę liniową liczącą 10 ludzi i grupę pomocniczą w składzie 16 osób. Grupę liniową przydzielono odtąd do pełnienia warty w zdobytym gimnazjum, w kinie Napoleon, na ulicy Frascati, na posterunkach wokół Instytutu, w przyległych ogrodach i na Wiejskiej.
Głusi powstańcy byli uzbrojeni w kilka granatów i butelki z benzyną, a broń wydawano im na czas pełnienia warty. Służbę wartowniczą głusi pełnili najczęściej z powstańcami słyszącymi. Budowali też barykady, przejścia w piwnicach i wykonywali inne prace pomocnicze.
Po ataku 2 września niemieckich sztukasów został uszkodzony m.in. budynek YMCA, gdzie ukrywali się Niemcy, którzy wpadli w popłoch. Sytuację wykorzystali powstańcy, ruszyli do natarcia i zdobyli budynek. W ataku tym brał udział pluton głuchych.
W kolejnych dniach powstania pluton pełnił funkcje wartownicze, brał udział w wielu starciach z Niemcami. Po kapitulacji większość głuchych wyszła z Warszawy z ludnością cywilną. Do niewoli niemieckiej poszło 9 głuchych wraz ze swoim dowódcą.
Według opowiadań córki Jan Sopyło trafił do obozu Sylt na wyspie Alderney w kanale La Manche.
- Był też w Hamburgu. Opowiadał, że m.in. pracowali w fabryce i sprzątali ulice. Niemcy byli zszokowani, że do obozu jenieckiego trafili głusi żołnierze. Mieli tam szacunek, że byli głusi, a mimo to poszli walczyć - zaznaczyła.
Po wyzwoleniu przez aliantów wszyscy głusi wrócili do Polski.
Krystyna Sopyło-Załoga od wielu lat zabiega o to, aby w Muzeum Powstania Warszawskiego znalazł się kącik poświęcony plutonowi głuchych.
- Na świecie ludzie wiedzą o tym, a u nas się w ogóle o tym nie mówi. To jest przykre - powiedziała.
Rzecznik Muzeum Powstania Warszawskiego Anna Kotonowicz potwierdziła, że faktycznie nie ma w muzeum miejsca specjalnie poświęconego plutonowi głuchoniemych. (PAP)
Autor: Marta Stańczyk
mas/ joz/ mhr/
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu kolniak24.eu. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Jaka jest odpowiedź władz?
Brawo radni, czy coś zrobią to się okaże ale przynajmniej próbują bo nasz radny nieporadny Klaudii to się nawet nie pokazuje u swoich wyborców chyba tylko po diety
Koniak 24
12:21, 2025-08-11
Tabela stanowisk pracowniczych i kategorie...
komuś we łbie się poprzewracało od tej płonącej planety, tak lepiej niech miasto będzie zarośnięte jak dżungla, wtedy planeta sie uratuję.
hahaah
11:33, 2025-08-11
Jaka jest odpowiedź władz?
te przejścia więcej szkody robią niż pożytku, jestem zdecydowanie na nie, nie życzę sobie takich przejść i tych progów które urywają koła.
Zenek
11:20, 2025-08-11
Ostrzeżenie pierwszego stopnia dla miejscowości Kolno
To. Po to te syreny?Bzdura
Et
10:59, 2025-08-11
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz