Zamknij

Białystok: wyroki skazujące ws. nieuprawnionego nadawanie sygnałów radio-stop na kolei

PAP 13:22, 01.08.2025 Aktualizacja: 13:23, 01.08.2025
Skomentuj PAP PAP

Sąd orzekł też nawiązki i świadczenia pieniężne w kwotach po 10 tys. zł. Orzeczenie nie jest prawomocne.

Dwa lata i półtora roku więzienia - taki wyrok zapadł w piątek przed Sądem Okręgowym w Białymstoku w procesie dwóch mężczyzn, oskarżonych w sprawie nieuprawnionego nadawania sygnałów radio-stop na kolei, co spowodowało zatrzymywanie pociągów.

Oskarżeni to mieszkaniec Białegostoku i Skierniewic, mają 29 i 24 lata. Pierwszy z nich, były policjant, nie przyznawał się do zarzutów, drugi przyznał się jedynie do nadawania sygnałów, ale już nie do tego, że chciał, by doszło do zatrzymania pociągów i stworzenia zagrożenia. Obaj chcieli uniewinnienia.

Według aktu oskarżenia podlaskiej delegatury Prokuratury Krajowej, 27 sierpnia 2023 roku mężczyźni ci mieli w różnych odstępach czasu nadawać sygnał uruchamiający w pociągach hamulec bezpieczeństwa. Zatrzymanych lub zagrożonych zatrzymaniem było 18 pociągów towarowych i osobowych wyposażonych w urządzenia systemu radio-stop. Pociągi stanęły m.in. w rejonie Łap i na trasie Sokółka-Szepietowo.

Prokuratura zarzuciła tym mężczyznom sprowadzenie niebezpieczeństwa dla mienia w wielkich rozmiarach. Oceniła, że działanie oskarżonych istotnie zakłóciło pracę systemu linii kolejowych w regionie i doszło do sytuacji, która "miała wywołać przekonanie o istnieniu zagrożenia życia lub zdrowia wielu osób lub mienia w znacznych rozmiarach".

Sąd częściowo uznał kwalifikację prawną przyjętą przez prokuraturę. Skazał obu oskarżonych za to, że wiedząc, iż niebezpieczeństwo w ruchu kolejowym nie istnieje, celowo stworzyli sytuację mającą wywołać przekonanie o istnieniu zagrożenia, wywołując tym samym podjęcie działań przez instytucję użyteczności publicznej.

Sąd przyjął w opisie czynu, że oskarżeni wykorzystali radiostację oraz aplikację - z wgranym plikiem dźwiękowym zainstalowaną w telefonie jednego z nich - i kilkukrotnie nadali sygnały alarmowe radio-stop, które zostały odebrane w lokomotywach kilkunastu pociągach znajdujących się w zasięgu, na stacjach i w dyspozytorniach ruchu.

W ten sposób uruchomione zostały systemy automatycznego nagłego hamowania. Sąd przyjął przy tym, że nie doszło do powstania żadnych poważnych szkód materialnych i nie uwzględnił takiej kwalifikacji prawnej prokuratury, iż było realne zagrożenie dla mienia w wielkich rozmiarach. Wyeliminował też z opisu czynu, iż oskarżeni zakłócili pracę systemu teleinformatycznego; uznał iż systemu radio-stop nie można uznać za taką sieć.

Uzasadniając wyrok sędzia Sławomir Cilulko mówił, że działania oskarżonych były udowodnione, oni sami je nagrywali. Zatrzymani zostali tam, gdzie znajdował się sprzęt techniczny, w tych radiostacje. Sąd uznał też za wiarygodne wyjaśnienia jednego z nich (w jego przypadku zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary).

Odnosząc się do argumentacji obrońców z mów końcowych, w których ocenie, skoro na miejsce zatrzymania pociągów nie pojechały żadne służby, to nie można mówić o tym, iż oskarżeni stworzyli sytuację angażującą takie służby (np. policję, pogotowie ratunkowe czy strażaków) podkreślał, że było zaangażowanie służb kolejowych by wyjaśnić, co się stało, część pociągów stanęła, wdrożone zostały stosowane w takiej sytuacji procedury.

Odnosząc się do kwestii zagrożenia dla mienia w wielkich rozmiarach sędzia podkreślał, że musi być ono "realne i konkretne, a nie abstrakcyjne i hipotetyczne". - Nie powinno mieścić się w sferze domysłów, domniemań. To musi być coś więcej niż tylko ocena, że przy zaistnieniu pewnych przesłanek, czynników mogłoby dojść do wykolejenia składu, zderzenia składów lub też innych szkód - mówił. Odwoływał się m.in. do zeznań maszynistów i dyspozytorów, przypominał że z dokumentów zebranych w sprawie wynika, iż do uszkodzeń pociągów nie doszło.

Podkreślał, że choć szkód nie było, to samo działanie oskarżonych należy ocenić jako "bardzo szkodliwe". Mówił, że angażowało niepotrzebnie pracowników kolei, wprowadzało obawy i niepokój, bo nadany został sygnał alarmowy, służby szukały sprawców również pod kątem działalności szpiegowskiej

Jak mówił, rocznie dochodzi nawet do ponad pół tys. przypadków takiego nieuprawnionego użycia sygnału radio-stop. - Świadczy (to) o bezmyślności sprawców, nieuzasadnionym też poczuciu ich bezkarności. Wielu z nich nie zostaje wykrytych i pociągniętych do odpowiedzialności karnej. Ci, którzy podejmują działania takie jak podsądni, zasługują na dość surowe potraktowanie - dodał sędzia.

Były policjant odpowiadał także za nielegalne przetwarzanie danych osobowych; za to sąd skazał go na 2,5 tys. zł grzywny. Na publikacji wyroku nie było oskarżonych. Zarówno prokuratura, jak i obrońca byłego policjanta nie wykluczają apelacji, ale po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku.(PAP)

rof/ agz/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%