W dobie powszechnego dostępu do informacji i mediów społecznościowych konsumenci coraz częściej deklarują świadome podejście do pielęgnacji skóry. Jednak - jak podkreślają eksperci Śląskiego Uniwersytetu Medycznego - decyzje zakupowe wciąż w dużej mierze kształtowane są przez strategie marketingowe, które nie zawsze idą w parze z dermatologicznymi zaleceniami.
Wybierajmy kosmetyki świadomie, nie ulegajmy marketingowym trendom - zaapelowała ekspertka Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, podkreślając, że w dobie powszechnego dostępu do informacji decyzje zakupowe wciąż w dużym stopniu kształtowane są przez marketing, a nie rzeczywiste potrzeby skóry.
"Influencerzy beauty mają ogromny wpływ na decyzje konsumentów - badania pokazują, że użytkownicy częściej wybierają produkty polecane przez osoby, którym ufają, nawet jeśli nie mają one wykształcenia w dziedzinie kosmetologii czy dermatologii" - mówi dr n. med. Agnieszka Lubczyńska z Katedry Kosmetologii Praktycznej i Diagnostyki Skóry ŚUM. Jak dodaje, konsumenci często kierują się rekomendacjami influencerów, nie weryfikując składu ani działania kosmetyków.
Ekspertka zwraca uwagę, że media społecznościowe stały się głównym kanałem promocji, a popularność produktu nie zawsze oznacza jego skuteczność. Przykładem są reklamowane w internecie kremy rozjaśniające z niedozwolonymi substancjami, jak pochodne hydrochinonu.
Wybór kosmetyku według wieku, popularny wśród producentów, również budzi wątpliwości. Zdaniem specjalistów oznaczenia "30+", "40+" czy "50+" mają charakter marketingowy, a nie naukowy.
"Kluczowe znaczenie ma stan skóry, a nie metryka. Z tego względu bardziej uzasadnione jest stosowanie kosmetyków dostosowanych do aktualnych potrzeb skóry" - zaznaczyła dr Lubczyńska.
Podobnie wygląda kwestia kremów dziennych i nocnych. Choć ich formulacje różnią się składem - np. obecnością filtrów UV czy substancji regenerujących - stosowanie ich zamiennie, o ile nie zawierają składników fotouczulających, w większości przypadków nie stanowi zagrożenia dermatologicznego.
Eksperci przyglądają się także trendom pielęgnacyjnym: od stosowania wielu warstw kosmetyków inspirowanych Azją po tzw. skinimalizm, czyli stosowaniu mniejszej liczby kosmetyków o wysokiej skuteczności. Dermatolodzy zalecają podejście zdroworozsądkowe - ograniczenie liczby produktów do niezbędnych: delikatnego środka myjącego, nawilżacza, ochrony przeciwsłonecznej i składnika aktywnego dobranego do potrzeb skóry.
Wzrost zainteresowania kosmetykami naturalnymi nie zawsze idzie w parze z ich skutecznością i bezpieczeństwem. "Naturalny" nie oznacza automatycznie "lepszy" - przypomina dr Lubczyńska. Substancje roślinne bywają niestabilne, a brak konserwantów może zwiększać ryzyko mikrobiologicznego skażenia. Co więcej, część składników naturalnych to silne alergeny, jak np. olejki eteryczne.
Ekspertka zwraca również uwagę na zjawisko greenwashingu - wprowadzania konsumentów w błąd co do rzekomej naturalności produktu. Jak wynika z badań, 68 proc. konsumentów uważa, że kosmetyki "naturalne" nie zawierają substancji syntetycznych - co nie zawsze jest zgodne z prawdą.
Specjaliści apelują o krytyczne podejście do reklam i świadomy wybór kosmetyków oparty na analizie składu i potwierdzonej skuteczności, a nie trendach czy estetyce opakowania.(PAP)
jms/ sdd/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz