W mieście swego ojca Annette odwiedziła jego rodzinny dom, złożyła kwiaty na grobach bliskich. Odkryła, że w rodzinnym mieście ojca ma wielu kuzynów.
Przed pięcioma laty Miejska Biblioteka Publiczna realizowała projekt „Memoria gratum facit”. Jego istotą była inwentaryzacja zachowanych nagrobków na „starym” cmentarzu w Kolnie, a także stworzeniu w oparciu o zapisy w Księgach Zmarłych wykazu osób tam spoczywających.
Efektem tego działania było wydanie liczącej 914 str. publikacji i wykonanie strony internetowej http://www.cmentarz.kolno.home.pl
W projekcie uczestniczyła trzynastoosobowa grupa młodzieży „Optymiści”. Wydawałoby się, że projekt nie mógł być bardziej odległy od spraw bliskich młodym ludziom. W swym założeniu miał zwrócić ich uwagę na potrzebę troski o pamięć przodków. Po kilku latach dla jednej z uczestniczek życie dopisało zaskakujący ciąg dalszy …
W styczniu na adres mailowy naszej biblioteki napisała Annette – Australijka, której panieńskie nazwisko brzmiało Kozikowski. Wiosną tego roku wybierała się do Polski, by odwiedzić Ojczyznę swego Ojca.
Jan Kozikowski urodził się 24 czerwca 1919 r. w Kolnie. W październiku 1939 r. został zabrany ze swojego rodzinnego domu przez niemieckich żołnierzy. Przekazany następnie Rosjanom. W wojennej poniewierce trafił następnie do armii gen. Andersa, by przez Iran i Włochy dotrzeć do Anglii. Został wielokrotnie odznaczony za wzorową służbę. Z Anglii uciekając od traumatycznych wspomnień zawędrował aż do Australii. Starał się tu o wizę do USA, ale nieskutecznie.
Poznał Helen i założył rodzinę. Doczekali razem trójki dzieci – córek Annette i Carolyn oraz syna Michała. Nigdy nie chciał wracać do wspomnień z czasów wojny i nie wyjeżdżał z Australii. Bardzo jednak tęsknił za Polską, szczególnie za matką. W okresie świąt miał zawsze zły humor. Lubił polską kuchnię i muzykę. Bardzo cieszył się gdy Karol Wojtyła został papieżem. Miał jego zdjęcia w całym domu.
Jan Kozikowski doczekał się dziesięciorga wnucząt i był dla nich fantastycznym dziadkiem. Uwielbiał bawić się z nimi i rozpieszczać. Zmarł 11 listopada 1997 r. w Tailem Bend, w wieku 78 lat. Żona Helen, ma obecnie 87 i w dobrym zdrowiu nadal mieszka w tym samym domu.
Jego córka postanowiła przyjechać do Kolna, aby złożyć kwiaty na grobie swojej babci – matki Jana, za którą w dalekiej Australii jej ojciec bardzo tęsknił. Po wpisaniu w wyszukiwarkę nazwisk swoich krewnych trafiła na stronę biblioteki i poprosiła nas o pomoc. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności dość szybko odnaleźliśmy bliską rodzinę jej ojca.
Okazało się, że Pani Lucyna, do której dotarliśmy, jest cioteczną siostrą Annette. Jej mama Weronika poszukiwała swojego brata – Jana Kozikowskiego przez Polski Czerwony Krzyż ale nie uzyskała żadnych informacji. Jak napisała w następnym mailu Annette, długo płakała i nie mogła uwierzyć, że w maju będzie mogła spotkać swoją tak bliską kuzynkę o której istnieniu przez lata nic nie wiedziała. Od tego momentu obie panie kontaktowały się ze sobą za pośrednictwem wnuczki pani Lucyny, która w tych kontaktach była tłumaczem.
18 maja Annette ze swoim mężem i rodziną „odzyskanej” kuzynki odwiedziła Miejską Bibliotekę Publiczną w Kolnie. Z zaskoczeniem odkryliśmy kolejny zbieg okoliczności – wnuczką pani Lucyny okazała się Ada – przed pięcioma laty uczennica LO, która brała udział w projekcie „Memoria gratum facit”.
W tym miejscu wypada tylko powtórzyć za naszym poetą, księdzem Janem Twardowskim, że nie ma spotkań przypadkowych.
W mieście swego ojca Annette odwiedziła jego rodzinny dom, złożyła kwiaty na grobach bliskich. Odkryła, że w rodzinnym mieście Ojca ma wielu kuzynów. Uczestnicząc 21 maja w spotkaniu z grupą młodzieży kolneńskiego Gimnazjum w Miejskiej Bibliotece Publicznej stwierdziła, że bardzo podoba się jej Polska, a szczególnie ludzie i ich gościnność.
Źródło: MBP w Kolnie
Curious10:05, 26.05.2018
Nie rozumiem, dlaczego Pan Jan nie chciał skontaktować się z rodziną z Kolna? Przecież wiedział, gdzie mieszka jego rodzina, w drugą strinę kontakt był niemożliwy.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu kolniak24.eu. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
1 0
Też tak pomyślałam.
2 0
Zolnierz Armii Andersa po 2 wojnie swiatowej skonczyloby w katowni UB dlatego andersowcy przez wiele lat nie wracali do PRLu, listy nie dochodzily