Polki przegrywają mecz z Rumunkami 24:28 (15:11), chociaż wydawało się, że zwycięstwo miały w kieszeni. W sobotę po pierwszej połowie schodziły na przerwę z przewagą bramkową i z przeświadczeniem o końcowym zwycięstwie. Niestety w drugiej odsłonie spotkania gra się posypała. Makabryczna była zwłaszcza końcówka meczu.
Pierwsza połowa toczyła się pod dyktando Polek, które kontrolowały przebieg gry i miały w pewnym momencie aż pięciobramkową przewagę. Niestety w drugiej połowie nie wykorzystały kilku stuprocentowych sytuacji i zawodniczki z Rumunii doprowadziły do remisu.
Sytuacja podobna jak w meczu z Norweżkami, kiedy to też druga połowa była gorsza w wykonaniu Polek. Nasze piłkarki grały ponadto w osłabieniu, ponieważ otrzymały dwie dwuminutowe kary.
– Mecz był dobry w naszym wykonaniu, ale niestety druga połowa nie ułożyła się po naszej myśli – powiedziała po spotkaniu Dagmara Nocuń. – Robiłyśmy zbyt dużo błędów, a Rumunki to wykorzystały. Ogromna szkoda, gdyż prowadzenie w pierwszej połowie, dawało nam ogromne nadzieje na awans. Musimy walczyć teraz i wygrać czterema bramkami z Niemkami, aby wyjść z grupy.
Rumunki były dzisiaj na pewno do pokonania, ale druga połowa była w naszym wykonaniu tragiczna, a w końcowych minutach gra całkowicie się posypała. Czemu tak się stało?
– Tego nie wie nikt – mówi Nocuń. – Zaczęły nas dochodzić i zrobiło się nerwowo. Mamy dużo zawodniczek, które pierwszy raz grają w takim turnieju. Myślę, że stres zrobił swoje. Zaczęły nam się trząść ręce i zaczęłyśmy popełniać głupie i niewymuszone niczym błędy.
Polski zespół w końcówce zdecydowanie ryzykował, zdejmując nawet na akcje ofensywne bramkarkę. Niestety w pewnym momencie zupełnie się pogubił.
Kolnianka była na placu przez około 30 minut. Miała jedną sytuację strzelecką i ją wykorzystała.
Mecz na lewym skrzydle rozpoczęła doświadczona Kinga Grzyb. Dagmara zmieniła ją w 21 minucie i swoją bramkę zdobyła 3 minuty później. W drugiej połowie lewoskrzydłowa MKS-u Lublin pojawiła się po 10 minutach i na boisku została już do końca meczu.
Kibice z Kolna emocjonujący się zmaganiami drużyny narodowej utyskują, że Dagmara otrzymuje za mało podań podczas meczów. Ona sama kwituje to krótko.
– To racja, ale to jest taka gra. To sport drużynowy, raz dostaję więcej piłek, innym razem mniej. Nie zależy to tylko ode mnie, ale od rozgrywających i od obrony przeciwnika – podsumowuje zawodniczka, która jest postrzegana, jako dobry duch zespołu i dodaje. – Pozdrawiam Czytelników Kolniaka24.
Dziewczynom pozostał jeszcze jeden mecz do rozegrania w grupie D. 7 grudnia zmierzą się z Niemkami.
Polska – Rumunia 24:28 (15:11)
Polska: Gawlik, Płaczek – Łabuda 5, Gęga 3, Grzyb 2, Górna, Zych 2, Drabik, Rosiak 7, Wołoszyk, Nosek 2, Kochaniak 1, Szarawaga 1, Świerżewska Roszak, Nocuń 1. Kary 6 min.
Rumunia: Mazareanu, Dedu , Dumanska – Dinca 3, Subitrica, Buceschi 1, Neagu 8, Laslo 6, A. Popa, L. Popa 2, Polocoser, Ostase 6, Seraficeanu, Iuganu 2, Savu, Dindilagan. Kary 4 min.
Czytaj więcej: zprp.pl/archiwa
Swojak23:09, 05.12.2020
7 1
Troche w p ręczna kiedyś grałem i wiem ze aby grac na dobrym poziomie to zależy tylko na różnych wariantach po za wyszkoleniem, i nie może być tak ze skrzydłowe są nie wykorzystywane, i tylko w grze biorą 4 zawodniczki udział. 23:09, 05.12.2020
Zorro06:33, 06.12.2020
8 0
No to błysnąłeś inteligencją redaktorze,może bardziej po Polsku.Kibice narzekają,mają pretensje.Utyskuje na to. 06:33, 06.12.2020