Rozmowa z Krzysztofem Jurgielem, posłem do Parlamentu Europejskiego, b. ministrem rolnictwa
- Na sesji Parlamentu Europejskiego w grudniu 2019 r. Komisja Europejska przedstawiła założenia Europejskiego Zielonego Ładu. Niezwykle ambitny, wręcz rewolucyjny plan, przestawienia gospodarki europejskiej. Z poważnymi konsekwencjami dla rolnictwa. W walce ze zmianami klimatu rolnictwo ma odegrać kluczową rolę. Czy rzeczywiście?
- Osiągnięcie neutralności klimatycznej, czyli zerowego punktu emisji i pochłaniania CO2 w 2050 roku, stało się dla głównych państw Unii Europejskiej zadaniem o znaczeniu epokowym, swego rodzaju rewolucją, która powstrzyma groźne zmiany klimatyczne. Chcę być dobrze zrozumianym, uważam, że przekształcanie przemysłu i rolnictwa w kierunku zmniejszenia ich szkodliwego oddziaływania na otoczenie przyrodnicze, jest bardzo potrzebne i powinniśmy do tego dążyć. Jednakże trzeba studzić rewolucyjne zapały. Radykalne, kosztowne przedsięwzięcia, niewiele pomogą klimatowi, a znacznie osłabią konkurencyjność unijnego rolnictwa.
Nie przesadzajmy, to nie rolnictwo i cały sektor rolno - spożywczy odpowiadają za nadmiar gazów cieplarnianych w atmosferze ziemskiej. Któż jak nie rolnicy bardziej rozumieją, że ich praca, efekty produkcji zależą od jakości środowiska naturalnego. Europejski Zielony Ład przewiduje m. in. ograniczenie zużycia środków ochrony roślin, nawozów, antybiotyków, a także podniesienie dobrostanu zwierząt. Na pewno rolnicy z Europy Zachodniej mają nad czym pracować.
- Aby kupować, stosować i rozwijać przyjazne dla środowiska technologie w rolnictwie, powinno być więcej pieniędzy na Wspólną Politykę Rolną w nowym budżecie UE. Komisja Europejska chce raczej zmniejszyć fundusze. Czego można się spodziewać Panie Pośle?
- Założenia Wieloletnich Ram Finansowych na lata 2021- 2027 powstawały jeszcze przed ogłoszeniem Europejskiego Zielonego Ładu. Nie uwzględniano zatem kosztownych wyzwań obciążających rolników europejskich, ani „Strategii od pola do stołu”, ani w zakresie bioróżnorodności. Z ust komisarza Janusza Wojciechowskiego płynęły uspokajające sygnały, że będą możliwe kompromisy do przyjęcia przez wszystkie państwa członkowskie. Nasza grupa polityczna Europejskich Konserwatystów i Reformatorów kilkakrotnie wyrażała stanowisko. Zdecydowanie broniliśmy wysokiego budżetu dla rolnictwa. Później nadeszła pandemia COVID- 19, która postawiła Europę w obliczu poważnego kryzysu zdrowotnego i ekonomicznego. Wygląda na to, że nic nie będzie jak przedtem.
- Właśnie, w sytuacji, gdy pandemia uderzyła mocno w europejską i światową gospodarkę, skutki kryzysu wywołują poważne straty i zakłócenia w sektorze rolnym. Czy należy trzymać się kurczowo wyznaczonego kursu na realizację założeń Europejskiego Zielonego Ładu?
- Przez długie lata będziemy musieli łagodzić zdrowotne skutki pandemii, odbudowywać gospodarkę. Całe branże będą potrzebowały silnych impulsów inwestycyjnych ze strony rządów, przy wsparciu funduszy europejskich, specjalnie uruchomionych w celu likwidacji szkód. Czy starczy pieniędzy? Obawiam się, że wystąpią kłopoty ze sfinansowaniem planu odbudowy gospodarki, nazywanego czasem nowym Planem Marshalla. Dają o sobie znać podziały i sprzeczności wśród państw Unii; Niemcy, Holandia, Austria, Finlandia nie chcą współfinansować obligacji na ratowanie zadłużonych gospodarek Włoch, Hiszpanii i Grecji.
Wystosowałem pisma do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Dawida Sassoli oraz premiera Mateusza Morawieckiego z prośbą o przeprowadzenie powtórnej analizy założeń strategii Europejskiego Zielonego Ładu, zawieszając harmonogram jego wdrażania. Spowolnienie gospodarcze, głęboka recesja szacowana na 7,5 proc. unijnego PKB, zmusza do ustawienia zupełnie innych priorytetów. Nie jest to dobry czas na przestawianie rolnictwa i produkcji żywności w tak szerokim zakresie, z tak daleką ingerencją w procesy produkcyjne.
- Choć Europa zmaga się z najgroźniejszą epidemią od co najmniej stu lat, to Komisja Europejska wydaje się być nieustępliwa.
- Pojawiła się jednak refleksja i zrozumienie, że może nie tak szybko należy iść do przodu. Komisja Europejska rozpoczęła procedurę konsultacji społecznych, które dotyczą aktualizacji polityki klimatycznej do 2030 roku. Pytania obejmują kwestię, czy emisje gazów cieplarnianych do 2030 roku mają być redukowane o 50 czy 55 proc w relacji do 1990 roku. Cel długodystansowy: osiągnięcie neutralności klimatycznej w 2050 roku pozostaje bez zmian. Wiemy, że dla Polski, której gospodarka opiera się na paliwach kopalnych, termin jest nierealny. Gigantyczne koszty zielonej transformacji rzędu 300 – 500 mld zł paraliżują wyobraźnię.
Niedawno, na początku maju, mieliśmy posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego z udziałem wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa, odpowiedzialnym za Europejski Zielony Ład. Debata dotyczyła wpływu COVID- 19 na sektor rolnictwa. Grupa EKR, której członkami są posłowie PiS, wyraziła swoje stanowisko jasno: kryzys związany z pandemią, szok gospodarczy - jak nazwała Komisja Europejska - nie jest odpowiednim czasem na stawianie dodatkowych wymagań dla rolników. Zwróciliśmy się do Komisji Europejskiej o odroczenie inicjatyw w ramach Europejskiego Zielonego Ładu. Potrzebna jest kompleksowa ocena Europejskiego Prawa Klimatycznego. Kwestią o istotnym znaczeniu przy realizacji nowych wymagań środowiskowych jest zapewnienie rolnikom szybkiego dostępu do najlepszych narzędzi, takich jak nowe techniki hodowli odpornych roślin i ponowne wykorzystanie środków produkcji, jeśli tworzy się obieg zamknięty. Obawiamy się, że Komisja Europejska będzie miała z tym trudności. Tak jak z nieuczciwą konkurencją, wynikającą z nierównych standardów produkcji rolnej w krajach trzecich.
- Nie ustępuje Pan, konsekwentnie domaga się zawieszenia realizacji Europejskiego Zielonego Ładu. Pismo skierowane 7 maja do Fransa Timmermansa, wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiego, świadczy o tym. Jakie są zasadnicze argumenty?
- Zielony ład to ogromne koszty dla państw unijnych i zamiast być szansą staje się zagrożeniem dla konkurencyjności mniej rozwiniętych krajów oraz dla przedsiębiorców i rolników, którzy teraz walczą o przetrwanie. Strategia ta została sporządzona w innych realiach, trudno zatem wymagać jej wdrażania, kiedy zmagamy się ze społecznymi i gospodarczymi skutkami pandemii. W tych ciężkich warunkach to oczywiste, że wiele planów i strategii odkłada się na później. Komisja Europejska wprowadza przecież nadzwyczajne środki w różnych sektorach. Szkoda, że nie objęto nadzwyczajną pomocą sektor drobiu, który w Polsce znalazł się w sytuacji krytycznej. Występowałem o tę pomoc w Parlamencie Europejskim. Może jeszcze zapadnie decyzja.
Rozmawiał Leszek Koleśnik
antoni14:24, 29.05.2020
6 0
Najpierw niech dokończy to co zaczął jako minister a później niech walczy w Unii.Czekamy na sanatorium dla rolników podlaskich w Supraślu.Kasa wywalona były prezes KRUS a obecny radny wojewódzki wychwalony i cisza.Ale na szczęście ludzie pamiętają. 14:24, 29.05.2020
kto to on20:58, 29.05.2020
6 0
Ten osobnik podsypiający co rusz na obradach Sejmu to katastrofa wizualna w UE.? 20:58, 29.05.2020
Trudng Przypadek22:45, 29.05.2020
3 0
To nie może być przypadek. https://sjp.pwn.pl/slowniki/jurgieltnik.html
Jak kto chce, może być mianownik, dopełniacz, dopuszczać, podpuszczacz, i na konie wolacz: o Polacy zacznijcie myśleć! 22:45, 29.05.2020
Bob07:36, 31.05.2020
2 0
Jeden wielki wstyd! 07:36, 31.05.2020
obserwator21:16, 31.05.2020
2 1
Ten artykuł nie jest bez przyczyny będą kogoś lub coś promować. 21:16, 31.05.2020