Zamknij

Ostatni ułan. Przypominamy rozmowę z Antonim Kubrakiem

19:52, 31.08.2018 Aktualizacja: 09:31, 26.09.2018

[DAWNY]1537947093870[/DAWNY]

Antoni Kubrak, urodził się 28 listopada 1917 roku w Chomlu na Białorusi. Syn Franciszka i Ewy z domu Bazydło. Mieszkał w Kolnie na ulicy Marii Dąbrowskiej.

Rozmowa z panem Antonim – 95-letnim staruszkiem –  zaczęła się dość nietypowo [1].   – Denerwuje mnie, że młodzi ludzie z Polski muszą wyjeżdżać do Niemiec i tam pracować u tych bandytów, którzy w krematoriach żywcem palili ludzi – podkreślił wyraźnie podekscytowany rozmówca.

– W 1917 roku moja mama była w ciąży, to wtedy władze carskie postanowiły część rodzin z Kolna wywieźć w głąb Rosji. Nas wywieźli do miejscowości Choml na Białorusi – tam  przyszedłem na świat – o czym opowiadali mi rodzice.

– Po zwycięstwie Rewolucji Październikowej wróciliśmy do Kolna. Mieszkaliśmy w domu na ulicy Zabielskiej (obecnie Kościuszki). Mieszkały w nim cztery rodziny. Po obu stronach wspólnego korytarza znajdowały się po dwa mieszkania. Rodzice prowadzili 7 hektarowe gospodarstwo. Chowali wszystkiego po trochu: krowy, świnie, kaczki, kury, gęsi. Mleko oraz drób w większości kupowali od nas Żydzi. Ogólnie głodu nie było, ale na podręczniki do szkoły nie starczało. Książki pożyczaliśmy jeden od drugiego. Przed wojną umierało bardzo dużo dzieci, szczególnie wiosną i jesienią. Dzieci umierały z biedy i chorób. Widziałem, jak codziennie wynoszono na cmentarz po cztery, pięć, a nawet sześć trumien, oj to były ciężkie czasy – westchnął.

– Przed wojną wokół obecnego Placu Wolności mieściły się sklepy, które należały do Żydów. Do dziś pamiętam, jak chodziłem do piekarni pana Samełki na smaczne bułki obsypane makiem. Na rogu, naprzeciw dzisiejszego banku PKO BP terminował szewc. W siedzibie obecnej biblioteki pedagogicznej mieściło się gimnazjum. W mieście była również synagoga. Część przeznaczona dla kobiet zachowała się do dnia dzisiejszego, natomiast ta dla mężczyzn była w miejscu dzisiejszego sanepidu. W latach okupacji budynek synagogi został podpalony przez Niemców. Spłonęło wtedy wiele ksiąg żydowskich zgromadzonych w bibliotece usytuowanej na strychu. –

– Przed wojną ukończyłem 7 – klasową szkołę podstawową i praktycznie to ja prowadziłem gospodarstwo rolne, gdyż ojciec wcześnie zmarł. Rodzina nasza była liczna, było nas ośmioro rodzeństwa. –

– Najbardziej pamiętam moich dwóch starszych braci: Władysława i Wacława. Władysław był zdolny i zaradny, miał aptekę w Ostrołęce. W czasie II wojny światowej do niego przychodziło więcej klientów niż do aptek niemieckich i to spowodowało, że został  aresztowany i wywieziony do obozu koncentracyjnego w Mauthausen, gdzie po kilku miesiącach zmarł. –

Władysław i Wacław Kubrak na ulicach Warszawy – zdjęcie pochodzi z okresu międzywojennego – udostępnił Antoni Kubrak.

Ewa Kubrak z synem Władysławem na ulicach Warszawy – zdjęcie pochodzi z okresu międzywojennego – udostępnił Antoni Kubrak.

– Chciałem wcześniej wstąpić do wojska, a po odsłużeniu rozpocząć pracę na kolei, ale pomysł nie powiódł się. Do wojska poszedłem dopiero w 1939 roku z przydziałem do 5 Pułku Ułanów Zasławskich w Ostrołęce. 

5 Pułk Ułanów Zasławskich dziedziczył tradycje pięciu pułków jazdy polskiej. W okresie powstania listopadowego Władysław Zamoyski własnymi środkami pochodzącymi z ordynacji Zamoyskiej, sformułował 5 Pułk Ułanów Zamoyskich. Żołnierze tego pułku brali udział w bitwie pod Wawrem i Grochowem oraz Ostrołęką. We wrześniu 1831 roku w związku z upadkiem powstania, pułk przekroczył granicę austriacką, gdzie nastąpiło jego rozformowanie.

           Po raz kolejny utworzono 5 pułk w czasie wojny krymskiej u boku wojsk angielsko – francuskich. Jednak wobec porażek Rosji w tej wojnie i zawarcia rozejmu, a następnie pokoju, żołnierze 5 pułku nie wzięli udziału w działaniach bojowych. 31 lipca 1856 roku w Konstantynopolu nastąpiło rozwiązanie pułku.

           Po raz trzeci Polacy przystąpili do utworzenia 5 pułku jesienią 1917 roku w Besarabii, na froncie austriacko – rumuńskim. 5 pułk ułanów został włączony w skład II Korpusu Polskiego. Wobec kapitulacji Rumunii i perspektywy rozbrojenia oddziałów polskich, dowódca II Korpusu zdecydował o przebijaniu się przez tereny obsadzone wojskami austriackimi i niemieckimi. Wiosną 1918 roku 5 pułk brał udział w boju pod Kaniowem. Kapitulacja II Korpusu była też końcem istnienia pułku. Oficerowie, w tym ostatni dowódca pułku ppłk Sochaczewski, zostali wywiezieni do twierdzy brzeskiej, a żołnierze do pracy w kopalniach węgla na Górnym Śląsku.

           Po zakończeniu I wojny światowej, w listopadzie 1918 roku ppłk Sochaczewski został zwolniony z twierdzy. Na mocy rozkazu szefa Sztabu Generalnego, przystąpił do tworzenia 5 pułku ułanów w Mińsku Mazowieckim. Już 3 stycznia 1919 roku pułk wyruszył w składzie Grupy Operacyjnej gen. Jana Romera do obrony Lwowa, atakowanego przez Ukraińców. W ciągu tego roku toczył boje z wojskami ukraińskimi na Wołyniu.

           Wiosną 1920 roku 5 pułk ułanów został przydzielony do Grupy Edwarda Rydza – Śmigłego i ubezpieczał marsz 1 Dywizji Piechoty Legionów na Żytomierz. Radzieckie przeciwuderzenie zmusiło Polaków do odwrotu. 5 czerwca 1920 roku wojska 1 Armii Konnej Budionnego przerwały front polski.

           5 lipca 1920 roku doszło do kawaleryjskiej bitwy pod Równem. Wobec braku amunicji, żywności i otoczenia z trzech stron, położenie polskich oddziałów było krytyczne. Dzięki wspaniałej postawie ułanów 5 pułku, Polska Dywizja Jazdy wymknęła się z okrążenia.

           W sierpniu 1920 roku pułk otrzymał zadanie obrony Lwowa przed armią radziecką. Na pozycje zajmowane przez ułanów nacierała sowiecka 8 Dywizja Kawalerii. Pomimo wysokich strat, dzięki odwadze i wytrwałości polscy ułani powstrzymali Rosjan.

           We wrześniu 1920 roku wojska polskie rozpoczęły ofensywę na froncie południowym, której celem było ostateczne wyparcie wojsk radzieckich z Małopolski Wschodniej. 23 września 1920 roku 5 pułk ułanów otrzymał zadanie rozpoznania okolicy Zasławia. W czasie wykonywania zadania pułk zaskoczyły oddziały radzieckiej 24 dywizji i w czasie wspaniałej szarży odniósł zwycięstwo. Radziecka dywizja została całkowicie rozbita. W szarży wzięło udział 115 ułanów. Wzięli oni do niewoli 1106 jeńców, zdobyli działa, karabiny maszynowe oraz tabor wojskowy. Poległo 103 żołnierzy radzieckich. Zwycięstwo okupiono znikomymi stratami: zginął 1 oficer, 1 oficer i kilku ułanów zostało rannych.

          5 pułk ułanów, aby uczcić pamięć tej walecznej i brawurowej szarży przyjął nazwę „zasławski”.

          W okresie międzywojennym pułk stacjonował w Ostrołęce – Wojciechowicach do 30 sierpnia 1939 roku, tj. do momentu wyruszenia w kierunku miejscowości Stawiski – rejonu koncentracji Podlaskiej Brygady Kawalerii.

          3 września 1939 roku gen. Młot – Fijałkowski otrzymał specjalne zezwolenie od Naczelnego Dowództwa na użycie Podlaskiej Brygady Kawalerii do wypadu na Prusy Wschodnie celem rozpoznania sił przeciwnika w rejonie Biała – Drygały. W nocy z 3 na 4 września brygada osiągnęła rejon Milewo – Glinki, a o godz. 4.00 przeszła granicę polsko – niemiecką. 5 pułk ułanów nacierał na lewym skrzydle. W toku zaciętych walk ułani zdobyli wsie: Sokalen, Kowalen (obecnie Kowalewo) i Klarheim (Długi Kąt). Pułk wziął do niewoli 30 jeńców, w tym 2 oficerów, zdobył: 15 ckm-ów, 2 samochody, wiele pistoletów i karabinów. Zwycięstwo zostało okupione śmiercią 4 żołnierzy. Rannych zostało: 5 oficerów, 1 podoficer i 12 ułanów. Wobec ogólnej sytuacji na froncie, również Podlaska Brygada Kawalerii zmuszona była opuścić zajmowane stanowiska i rozpoczęła odwrót na południe. W rejonie Zambrowa stoczyła ciężkie walki z niemiecką 20 Zmotoryzowaną Dywizją Piechoty. Po dwudniowym zaciekłym boju, wojska polskie uległy przewadze przeciwnika. Wycofujące się pododdziały 5 Pułku znalazły się w składzie dwóch brygad kawalerii: Podlaskiej i Suwalskiej. Jednostki te wycofywały się pod naciskiem Niemców w kierunku na Białowieżę.

          17 września 1939 roku wojska radzieckie przekroczyły wschodnią granicę Rzeczypospolitej. Do pierwszych walk żołnierzy 5 Pułku z żołnierzami sowieckimi doszło 28 września koło Jabłoni. Ostatni bój stoczyli „zasławczycy” walcząc w składzie Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” gen. Kleeberga. Rozkaz o kapitulacji dotarł do pułku 5 października około godz. 24:00. 6 października 1939 roku o godz. 18:00 w pobliżu leśniczówki Lipiny 5 Pułk Ułanów Zasławskich złożył broń. Złożenie broni oznaczało koniec tej zwartej, dzielnej jednostki.

 Dowódcy pułku:

ppłk/płk Stanisław Sochaczewski (1917 – 1920),
płk Spirydion Koiszewski (1920 – 1925),
ppłk/płk Anatol Jezierski (1925 – 1935),
ppłk/płk Stefan Chomicz (1935 – 1939),
ppłk Jerzy Anders (od 14 IX 1939),
mjr Aleksander Bednarczyk ps. „Adam" (1944 – 1945),
mjr/ppłk Zygmunt Strubel (pseudonim Tarłowa –  dowódca szwadronu zapasowego we wrześniu 1939 roku).

Oficerowie pułku:

pchor. Władysław Bobiński,
rtm. Karol Krzysztof Bokalski,
rtm. Stanisław Eizerman,
ppłk Maciej Mielżyński,
rtm. Kazimierz Mikołajewski.

Święto pułkowe – 26 września, w rocznicę zwycięskiej szarży pod Zasławiem w 1920 roku[2].

 

Pamiątkowe tablice i krzyż poświęcony 5 Pułkowi Ułanów Zasławskich w Ostrołęce – Wojciechowicach.

– Uczęszczałem na zajęcia w szkole podoficerskiej, po ukończeniu której, w czerwcu 1939 roku, awansowałem do stopnia kaprala. W 1939 roku byłem kapralem czynnej służby – podkreślił z dumą mój rozmówca.

Kapral Antoni Kubrak jako ułan 5 Pułku Ułanów Zasławskich na tle koszar w Ostrołęce – Wojciechowicach – 1939 rok – zdjęcie udostępnił Antoni Kubrak.

– Walczyłem od pierwszych dni września do 5 października, do kapitulacji. Pierwszy dzień wojny zastał mnie i mój oddział w Glinkach, trzy kilometry od niemieckiej granicy. Następnie przerzucili nas na niemiecką stronę, na Sokoły i Górskie. Odnieśliśmy wtedy zwycięstwo. Następnego dnia wysłano nas do Milewa koło Grabowa. Pułk kierował się w kierunku południowym – po drodze uczestnicząc w potyczkach z oddziałami niemieckimi –  i dotarł do miejscowości Serokomla – okolice Kocka. Tam został przydzielony do Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie”, dowodzonej przez generała Franciszka Kleeberga. Pod Serokomlą stoczyliśmy ostatni bój. Była to ostatnia bitwa kampanii wrześniowej, w której uczestniczyłem. Z góry było wiadomo, że tej walki nie wygramy, ale dzielnie stawiliśmy czoło Niemcom. Było to 5 października 1939 roku. Następnego dnia wiedzieliśmy już o kapitulacji. Generał Franciszek Kleeberg przez radiostację powiedział do podkomendnych: „Żołnierze nie mamy już amunicji i środków opatrunkowych i jestem zmuszony poddać się. Jak przyjdzie czas to wszystkich was ponownie powołam do oddziału” –  pamiętam te słowa do dziś – ciężko westchnął.

– W walkach na Polesiu zostałem ranny w nogę. Awansowałem do stopnia plutonowego. Po kapitulacji dostałem się do niewoli niemieckiej. Trzymali nas w zabudowaniach na kolonii, w stodole, pilnowani przez starego niemieckiego rezerwistę. Jeden z kolegów znalazł w zasieku gwóźdź i zaczął nim drążyć otwór w kamieniach podmurówki. Kiedy Niemiec poszedł do domu gospodarzy, my nie pilnowani przez nikogo uciekliśmy przez wydrążony otwór. Ja trzymałem z kolegą Franciszkiem z Bud Czarnockich. Wiedzieliśmy, gdzie są ukryte nasze konie. Pamiętam jak na drewnianym mostku załamał się pod moim koniem legar i koń wpadł. Wtedy wyłamałem legar i pomogłem wyjąć uwięzioną nogę.  Koń odwrócił się i w podzięce polizał moją głowę i twarz, to było wzruszające. –

– Do domu wracaliśmy przez dwa tygodnie. Szliśmy najczęściej nocami. Do chałup zachodziliśmy tylko tych usytuowanych na skraju miejscowości, prosząc o jedzenie. Mundurów nie zdjęliśmy. Jak wróciliśmy, to już u nas byli Rosjanie. Kiedy dotarliśmy zmęczeni i wycięczeni do Bud Czarnockich i ojciec Franka nas zobaczył, to tak się ucieszył, że przez dłuższą chwilę nie puszczał z objęć syna, ściskając i całując go. –

– Ja odpocząłem u nich, ogarnąłem się i wyszedłem na szosę, którą akurat jechali z Łomży do Kolna moi znajomi. Wsiadłem do nich na furmankę i wróciłem do domu. –   

      

Zaświadczenie wydane przez  generała brygady Kazimierza Draczyńskiego z Londynu (zmarł w czerwcu 2012 roku w wieku 105 lat) – kopię udostępnił Antoni Kubrak.

Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski wręczony Antoniemu Kubrakowi 14 września 2010 roku przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego wraz z legitymacją – udostępnił Antoni Kubrak.

Antoni Kubrak w chwili rozmowy był ostatnim żyjącym ułanem z 5 Pułku Ułanów Zasławskich w Ostrołęce – Wojciechowicach. Był również oficerem Wojska Polskiego w stopniu porucznika (rotmistrza). Każdego roku jeździł do Ostrołęki na święto swojego pułku. Obecnie już nie żyje. 

Rozmawiał Marian Krysiak

[1] Rozmowę z panem Antonim Kubrakiem przeprowadziłem 28 września 2012 roku w jego mieszkaniu.

[2] www. google.pl – 5 Pułk Ułanów Zasławskich.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

mistmist

2 0

ciekawa rozmowa. 00:07, 18.10.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%